czwartek, 31 lipca 2014

Dwunaste kłamstwo: "Wiem"

Koło wieczora weszłam do swojego pokoju od razu podchodząc do demona.
-Co jest stary ?- Uklękłam przy nim z uśmiechem widząc, że śpi koło łóżka.
Położyłam dłoń na jego grzbiecie, a on....nie zareagował.
-Demon.- Spanikowana i przerażona zaczęłam nim potrząsać.
Kurwa on nie oddycha !
-DEMON !!
Łzy napłynęły mi do oczu. Nie...nie...on nie może...nie....
Do pokoju wpadł Andy zapewne po usłyszeniu jak się drę. Spojrzał na mnie potem na demona, i najwidoczniej kminiąc o co chodzi wziął go na ręce i wyszedł z pokoju.
Od razu pobiegłam za nim, do samochodu. Spanikowana i zaryczana starałam się uspokoić gdy on nawet nie pytając o co chodzi pędził przed siebie. Cały czas przytulałam do siebie przyjaciela głaszcząc po łebku
Nie rób mi tego....
W końcu zatrzymał się przed kliniką weterynaryjną. Wziął go znów na ręce i szybko podbiegł do sporego budynku gdzie szybko wyjaśniliśmy sytuację, a jacyś ludzie wzięli demona do jakiejś sali. NIE POZWALAJĄC MI KURWA WEJŚĆ !
Nie mogąc usiedzieć w przeciwieństwie do Andy'ego krążyłam po poczekalni jak wariatka, nie mogąc się nawet na sekundę uspokoić. A jak mu się zatrzymało serce albo co ?!
Pod koniec mojego już chyba 50 okrążenia wpadłam prosto na...podniosłam łeb...Biersack'a. 
-Od pół godziny krążysz po tej poczekalni.-Powiedział sadzając mnie na krześle, a samemu siadając obok. Zaczęłam nerwowo tupać nogą, zagryzając wargę po niezaszytej stronie.
-Będzie dobrze.- Wyszeptał przytulając mnie do siebie.
-Jesteś wszechwiedzący ?-Wyłkałam, płytko oddychając.
-Nie, ale wiem, że jeśli w to uwierzysz wiele może się zmienić.- Odpowiedział spokojnie głaszcząc mnie po głowie. Przymknęłam oczy.
-Dlaczego to tyle trwa ?- Gdy to powiedziałam mocniej przycisnął mnie do siebie.
-Najwidoczniej tyle musi trwać.- Jego ręka co chwila wplatała się w moje włosy sunąc po nich powoli, co troszkę mnie uspokajało, i poczułam się jakby...bezpieczna.
Poderwałam się jednak jak oparzona gdy z sali ktoś wyszedł. Podbiegłam do kolesia, szarpiąc go wręcz za ten fartuch.
-On żyje nie ?!- Widząc mnie w takim stanie tylko poprawił okulary.
-Sytuacja opanowana. Ktoś podał mu za dużo leków i jego serce na chwilę się zatrzymało. Zrobiliśmy płukanie żołądka, więc powinno z nim być wszystko w porządku.
-Za dużo leków ?....Ale on nie...
Demon nie wziąłby od nikogo leków chyba, że ode mnie...Chociaż przez jego stan mógł stracić czujność i ktoś mu mógł dać je w jedzeniu...ale kto...KUKŁA !
-Możemy go zabrać ?- Andy gadał z lekarzem gdy ja zaciskałam zęby ze wściekłości.
-Powinien zostać na obserwacji jutro zobaczymy jak będzie.- Odpowiedział .
-Mogę go zobaczyć ?- Spojrzałam na kolesia błagalnie.
-Przykro mi ale nie. Dostał zastrzyk uspokajający, by nie ugryzł nikogo i leżał spokojnie. Jeśli tam wejdziesz może próbować się podnieść co nie jest teraz korzystne dla niego.- Nawet nie patrząc na mnie odszedł
Spojrzałam na Andy'ego z ogniem w oczach.
-Gdzie. Kukła ?- Wy warczałam przez zaciśnięte zęby.
-Pewnie już w domu...Ale- Przerwał widząc moją minę.- Myślisz że to ona ?
-A kto inny by to zrobił ?! No kto ?!- W tej chwili buzowało we mnie tyle wściekłości, że gdyby ktoś postawił mnie na ringu z Mike'm Tyson'em to po paru sekundach leżałby on nieprzytomny na rozpierdolonych krzesłach widowni.
Nie liczyłam, że on mi uwierzy, bo już po tym jak bez słowa wsiadł do auta byłam pewna, że stanie po jej stronie. Nie obchodziło mnie to, jednak nie miałam ochoty jechać z nim więc otworzyłam drzwi samochodu tylko by powiedzieć, że idę na piechotę.
-Czemu ?-Spytał patrząc mi uważnie w oczy.
-Muszę się rozładować.- Nie mówiąc nic więcej zamknęłam drzwi i poszłam ulicą w stronę domu.
Wiem, że chcę jak najszybciej walnąć tej dziwce w krzywy ryj, ale nie mam zamiaru za takiego śmiecia iść do poprawczaka. Mimo, że naprawdę mam ochotę ją zabić kurwa ! Przez taką szmatę mogłam stracić demona ja pierdole, przez kogoś takiego !
Czułam łzy zaschnięte łzy pomieszane z makijażem na moich policzkach, ale naprawdę miałam w tej chwili gdzieś jak wyglądam. Prawie biegłam, ale nie czułam żadnej różnicy i dalej miałam w głowie plan zamordowania tej zdziry !
Wypaliłam całą paczkę papierosów jaką miałam, katując moje płuca dodatkowo szybkim marszem, i nic. Zero spokoju.
W końcu a nawet bardzo szybko dotarłam do domu. Wściekła do granic otworzyłam z kopa drzwi, które przywalając w ścianę utworzyły mały ubytek w niej a same wypadły z zawiasów. Wparowałam do salonu gdzie wszyscy w milczeniu patrzyli na mnie z szokiem na mordach. Od razu szmatę zobaczyłam tego ryja się nie da przeoczyć.
-TY PODSTĘPNA KURWO !- Podbiegłam do niej i od razu przywaliłam pięścią z całych sił w twarz , aż poczułam chrupnięcie.
Po jednym ciosie upadła na podłogę trzymając się za nos, ale ku mojemu zdziwieniu wstała i pchnęła mnie na ścianę. Przejechała pazurami po poliku na, którym poczułam krew. Z łatwością odepchnęłam ją i gdy już miałam kopnąć ją w brzuch poczułam, że ktoś mnie podnosi.
-PUŚĆ MNIE NIE SKOŃCZYŁAM Z TĄ SUKĄ !- Wierzgałam jak opętana i już prawie się wyswobodziłam, ale chwyciła mnie druga, trzecia osoba i czwarta.
Widząc, że nic mi to nie da przestałam się szarpać. Mnie trzymał Ash za prawą rękę, Jinxx za lewą, Jake za brzuch i CC za nogi, ją tylko Andy nawet nie wykorzystując całej siły. Pfff słaba szmata, jeszcze płacze. Oooooo boli zapewne połamany nosek ? Jak mi kurewsko przykro normalnie.
Alex podeszła do mnie zachowując jednak bezpieczną odległość.
-Yuki spokooojnie.
-JAK MAM BYĆ SPOKOJNA !? TA ZDZIROWATA PIERDOLONA DZIWKA Z PAMIĄTKĄ PO WALCU DROGOWYM NA RYJU MAŁO CO NIE ZABIŁA DEMONA !
-Andy mówił co się stało.- Odpowiedziała patrząc krzywo na kukłę.
-To nie ja !- Krzyknęła.- Pewnie sama coś mu dała i oskarża mnie !
-JAK KURWA ŚMIESZ !- Znów zaczęłam wierzgać.
-Juliet tylko ty mogłaś to zrobić.- Dziewczyna która chyba miała na imię Sammi stanęła obok mnie i Alex.
Reszta dziewczyn zrobiła to samo za to chłopacy nawet nie ruszyli się z miejsc.
-Co ?! Stajecie po jej stronie ?! Znowu ?!
-Juliet to ty dawałaś mu dzisiaj jedzenie, widziałem.- Jinxx jak reszta parzył na nią krzywo.
-Przekroczyłaś wszelkie granice.- Ash pokręcił głową z dezaprobatą.
Andy już jej nie trzymał, więc mogła otrzeć delikatnym ruchem nos. Ty bez kitu jej chyba połamałam ten nos.
Spojrzała na mnie wściekle, po czym wtuliła się w Andy'ego.
-Ty mi wierzysz kochanie prawda ? Jesteś po mojej stronie tak ?- Mówiła zapłakanym głosem ściskając w dłoniach jego koszulkę.
Coś mi mówi że po naszym traktacie zostaną spalone skrawki papieru.
Biersack Objął ją delikatnie za ramiona po czym spojrzał na mnie. Nie bałam się spojrzeć mu bezczelnie w oczy.
-Jesteś tylko mój prawda skarbie ?- Spytała znów coraz mocniej gniotąc jego koszulkę.
Wiedziałam co odpowie...

piątek, 25 lipca 2014

Jedenaste kłamstwo: "Sztama"

Gdy się obudziłam była 11:00. Wstałam powoli przecierając twarz dłońmi, i ziewając. Aż miałam ochotę dać sobie w twarz za to co się wczoraj stało. Kurwa przytuliłam się do niego, co mi odpieprzyło ? Westchnęłam głęboko waląc lekko pięściami w łeb. Po chwili podniosłam gwałtownie głowę do góry.
Dobra stało się nie ma co płakać nad potłuczoną szklanką.
Westchnęłam głęboko zaspana jak nie wiem, i czując gastro po paleniu zeszłam na dół chcąc tylko dorwać się do lodówki. Lazłam jak zombie, i na bank wyglądałam podobnie.
Gdy byłam już na dole zobaczyłam akurat jego. Ja nie mogę kurwa ! Nawet lepiej by było gdyby siedziała tu kukła ja jebie !
Po raz kolejny przetarłam twarz dłonią i spojrzałam na niego, nadal nie wchodząc do kuchni. Siedział zaspany nad kubkiem kawy. Nasz gwazdorzyna wygląda jakby nie spał całą noc. Czyżby go koś wywalił z pokoju ? Wahałam się jeszcze...puki znów nie zaburczało mi w brzuchu.
Weszłam w końcu do pomieszczenia od razu podchodząc do lodówki. Wyciągnęłam kilka produktów i zaczęłam robić kanapki...duuużo kanapek bo na gastro wpierdala się jak nie wiem a i tak nie możesz nie najeść. Jak w ciąży normalnie. Z całą górą żarcia usiadłam naprzeciw niego przy stole.
Chyba się nawet nie zorientował, że tu jestem. Wlepiał nieobecny wzrok w kubek i wyjebane. Najlepiej.
Jedząc powoli czułam się jakoś głupio przez jego obecność, szczególnie, że w ogóle nie zwracał na mnie uwagi.
Gdy wgryzłam się w trzecią kanapkę zrobiło mi się go jakoś dziwnie szkoda i dobrze wiedząc, że pewnie nic nie jadł przesunęłam talerz w jego stronę. Podniósł powoli głowę patrząc na talerz a potem na mnie.
Uśmiechnął się delikatnie i wziął jedną z nich.
-Dzięki.- Ugryzł spory kawałek.
-Spoko.- Odpowiedziałam z pełną gębą mając wyjebane na maniery.
Jedliśmy w ciszy, aż w końcu skończyły się kanapki. Mimo to nie odchodziłam od stołu. On za to dopił kawę i wstał, by włożyć kubek do zmywarki. Z kieszeni spodni wyciągnął z niej paczkę fajek, by wziąć jednego a mi podsunąć resztę paczki.
Wzięłam jednego.
-Dzięki.
-Nie ma sprawy.- Zapaliliśmy.
Z papierosem w ręce poszłam do salonu, on poszedł za mną.
-Gdzie wszystkich wywiało ?-Spytałam siadając na kanapie.
-Są w studiu.- Odpowiedział również siadając.
-A ty nie ?- Spojrzałam na niego.
-Nie, jakoś chujowo się czuję.- Wypuścił dym z płuc.
Pokiwałam głową dobrze widząc w jakim jest stanie.
-A jak ty się czujesz ?- Spojrzał znów na mnie.
-Też nie za dobrze.- Skrzywiłam się zgaszając peta w leżącej na stole popielniczce.
Właściwie czemu przedmioty leżą albo stoją ? Przecież taka popielniczka nie ma innej pozycji więc równie dobrze można powiedzieć, że stoi a nie leży kurwa. Z resztą o czym ja pierdole ? Kogo obchodzi czy leży, czy stoi, czy nawet kurwa siedzi ?....Jaka ja jestem dziwna...
-Zrobiła ci coś ta popielniczka ?
Spojrzałam na niego pytająco.
-Gapisz się na nią jakbyś chciała ją stłuc.- Zaśmiał się gasząc w niej papierosa.
-Tak, leży a nie stoi.- Odpowiedziałam patrząc na nią.
Prychnął znów śmiechem.
-Logicznie stoi.- Spojrzał na mnie.
-To czemu nie siedzi ?- Spojrzałam na niego.
-Bo lubi stać.
-To bez sensu tak stać.
-Może lubi.
-A jak lubi siedzieć a nie może ?-Wlepiliśmy wzrok w tej nieszczęsnej popielniczce.
-To niech usiądzie.
-Ale nie może.
-Czemu ?
-Bo to kurwa popielniczka !
-Odbierasz jej wolną wole.
-Popielniczce ?
-No.
Spojrzeliśmy na siebie by po chwili wybuchnąć śmiechem. Nie no chyba mnie to zielsko trzyma a on się zjarał oparami.
Trwało to nie długo bo szybko się uspokoiliśmy. Nagle zrobiło się dziwnie niezręcznie.
-Nie jesteś taka zła, gdy nie ubierasz tej swojej bezczelnej maski.
Zbladłam nagle o ile o możliwe z moją trupią karnacją i spojrzałam na niego. O kij mu chodzi ?
-Nie jesteś taka straszna gdy się ciebie lepiej pozna.-Uśmiechnął się delikatnie.
-Stary.- Zaczęłam.- Nie spoufalaj się tak ok ?- Odchrząknęłam.
Wstał tylko po to, by usiąść koło mnie. Odetchnął głęboko.
-Nie musisz mnie uważać za zagrożenie.- Zaczął nie bojąc się patrzeć mi w oczy.- Wiem, że myślisz "O rany wielki gwiazdor się szarogęsi bo jest taki bogaty, sławny itp. Myśli, że wszystko wie a gówno wie" ja dużo wiem.- Przeczesał włosy dłonią.- Wiesz...gdy byłem nastolatkiem byłem gnębiony w szkole.
-Serio ?- Spojrzałam na niego.
Pokiwał głową z lekkim uśmiechem.
-Wiem jak to jest gdy cały świat zwraca się przeciw tobie, i wiem jak trudno jest to przetrwać...
-Nie jest tak źle.-Przerwałam mu.- Nie jestem już małą dziewczynką i umiem sama się bronić.
-Nie wątpię.- Zaśmiał się krótko.- Ale nie jesteś też kobietą i inni odpowiadają za ciebie, a konkretnie Alex. Musisz zrozumieć, że nie chcemy wojny z tobą.
-A kukła ?- Jakoś nie mogę tego powiedzieć bez złośliwego tonu, no ni chuja.
-Juliet ?-Spytał, choć wiedział że o nią chodzi.- Prawda nie przepada za tobą....
-Przyzwyczaiłam się do tego. We własnym domu byłam intruzem.- Nim coś powiedział dodałam.- Nie, nie chcę o tym gadać.
Pokiwała głową na znak, że rozumie.
-Za tydzień zdejmują ci szwy.- Spojrzał na moją wargę marszcząc brwi.
-Skąd to wiesz ?
-Alex mi mówiła.- Fajnie, mi nie wspomniała słowem.
~~Andy~~
Skoro chcę, by mi zaufała i otworzyła przede mną ja też muszę być z nią szczery.
-Wywaliła cię z pokoju ?-Nagle odezwała się po chwili ciszy.
-Co ?- Spytałem mając nadzieje, że sprecyzuje pytanie.
-Wyglądasz na przeżutego, wyplutego i podpalonego. Nie spałeś całą noc nie ? Wywaliła cię z łóżka.- Jej szczerość mnie powala. Uśmiechnąłem się porozumiewawczo.
-Nie. Sam się wywaliłem.-Uniosła prawą brew do góry.
-Sam się wywaliłeś.- Powtórzyła dziwnie na mnie patrząc.
-Tak. Wstawiłem się za tobą i nie chcąc się kłócić wyszedłem z pokoju.- Nagle zmieniła wyraz twarzy na coś w stylu niedowierzania.
-Za mną ?...Wstawiłeś się za mną ?- Pokiwałem powoli głową.
-Zarobiłem jeszcze policzek.- Odruchowo rozmasowałem go.
-Ten no...dzięki...-W jej głosie ukryty był jakby podziw.- Nikt oprócz Matt'a się za mną nie wstawiał...
-Matt to ten w czerwonych włosach ?-Pokiwała głową.- Twój przyjaciel ?
-Taaa jedyny jakiego mam nie licząc demona. Koleś jest spoko, trzymamy się już jakiś czas razem.
Widać, że się rozchmurzyła. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu widząc jej spokojną twarz. Serio przypominała mi mnie gdy byłem w okresie zamknięcia w sobie.
-Ej.- Spojrzała na mnie pytająco.- Sztama ?-Wyciągnąłem dłoń w jej stronę.
Patrzyła to na mnie, to na wyciągniętą rękę. Aż przypomniał mi się jej pierwszy dzień tutaj. 
Po jakiś 5 minutach wahania uśmiechnęła się delikatnie 
-Sztama.- Uścisnęła moją rękę.- Ale to nie znaczy, że jakoś wielce się zmienię po prostu...jesteś w porządku...-Zasalutowałem.
-Ta jest !
Przybiliśmy żółwika.
A więc traktat pokojowy między nami podpisany.
Yuki uśmiechnęła się szczerze. Muszę przyznać coś co zabrzmi dziwnie...uwielbiam jej szczery uśmiech, to jak mruży oczy w swój uroczy sposób... O czym ja myślę !
Potrząsnąłem głową próbują się ogarnąć. Może zmiana tematu ?
-Zapłaciłem tamten mandat.
-Serio ?-Prychnęła śmiechem.- Dzięki.
-Spoko w końcu to ja go odebrałem.- Wzruszyłem ramionami.
-Ale nie musiałeś płacić...-Ni stąd ni zowąd na kolana Yuki wskoczyła moja kotka.
Z początku zaskoczona szybko zaczęła ją głaskać.
-To tu są kotałki ?- Aż jej się oczy zaświeciły.
-Tak, są tu dwa koty. To akurat jest Femme.- Z uśmiechem patrzyłem jak wtula nos w jej futro.- Lubisz koty ?
-Uwielbiam.- Przyznała drapiąc zadowoloną Femme za uchem.-Jakim cudem wcześniej ich nie zauważyłam ?- Spytała gdy dołączył do niej też Crow Bear.
-Przychodzą do domu kiedy chcą, bo nie zmuszam ich do bycia w domu ja...
-Dałeś im wolność.- Dokończyła za mnie jakby czytając mi w myślach.
-Skąd wiedziałaś ?
-Tak samo postępuje z demonem. Nie chce by czuł się zmuszony by być przy mnie.- Aż mnie zatkało. Już po tym byłem wstanie powiedzieć, że naprawdę jest miłą i wrażliwą osobą. Uśmiechnąłem się.
-Ten drugi to Crow Bear.
-Fajne imiona.- Nie odrywała oczu i dłoni od kotów.
Nagle zdałem sobie sprawę, że na górze jest dość groźny pies...
-Demon jest...
-Spokojnie, nie skrzywdzi muchy jeśli mu nie wydam komendy albo jeśli nic mi nie grozi.-Zapewniła spokojnie.
-Jesteś pewna ?- Spojrzałem odruchowo na schody.
-Tak jak tego że kukła mnie nie cierpi.- Zapewniła znów.
Uspokoiłem się i na powrót zacząłem oglądać jak bawi się z kotami. Zapaliłem papierosa co po chwili zrobiła też Yuki opierając się o kanapę, a wolną ręką głaszcząc wtulone w siebie koty.
Może i nie do końca, ale usunąłem w małej mierze ten mur, którym się otoczyła...Już dawno nie czułem się tak spokojny jak teraz.

poniedziałek, 14 lipca 2014

Dziesiąte kłamstwo: "Nie wiem co robię"

Siedzę właśnie z Alex przy ciepłym kakao, jak słodko co nie ? Kiedyś tak robiłyśmy w wieczory przy kominku. Żadna z nas znów się nie odzywała.
Ja jedynie siedziałam z nogami na kanapie i stukałam paznokciem w kubek. Demon opleciony opatrunkami leżał obok mnie i spał, a ja gładziłam go po plecach wolną ręką. Ona na przeciw nas patrzyła na mnie.
-Jak to się stało ?-Spytała ni z sierpa ni z liścia.
-Co ?-Spojrzałam na nią.
-To wszystko. Zacznijmy od bicia się. Kiedyś nie wiedziałaś jak się układa dłoń w pięść.-Prychnęłam śmiechem.
-Musiałam jakoś się bronić nie ?-Widząc jak na mnie patrzy westchnęłam i wlepiłam wzrok w kubek.- Zaczęło się od podziału miasta na dzielnice. Nie byłam tam mile widziana, więc każdy się do mnie sapał. Nie raz dostawałam i to ostro, aż się w końcu wkurwiłam i oddałam, przez co zobaczyli, że jednak nie jestem jakąś pizdką, która nie umie  
przywalić. Potem się wciągnęłam i wyrobiłam.- Spojrzałam na nią.- Nie chciałam być ofiarą tylko oprawcą.
Już chciała coś powiedzieć, ale przerwał jej pewien gość.
-Bo czułaś się zaszczuta we własnym środowisku.
Obie spojrzałyśmy na Andy'ego, który stał w progu i patrzył na mnie.
-Na chuj podsłuchujesz ?-Spytałam patrząc na niego spokojnie.
-Yuki...-Alex położyła mi dłoń na ramieniu, ale ją strąciłam i wstałam z zamiarem pójścia do pokoju.
Demon uniósł powoli głowę, chciał iść za mną.
-Ciii zostań nie dasz rady po schodach.- Szepnęłam głaszcząc go po głowie.
Jednak nie posłuchał i kuśtykając poczłapał na górę. Od razu widać kto jest jego właścicielem.
Poszłam za nim również lekko utykając, ale doszłam do pokoju i powoli zamknęłam drzwi. Przypomniałam sobie o moim sreberku skitranym jakiś czasu temu w torbie. Po wygmeraniu go wzięłam jeszcze lufkę do "tytoniu" i dwie fajki na rozróbkę. Zmieszałam zielone z tytoniem i nabiłam pierwszą garstkę.
~~Andy~~
Jak ja mam jej pomóc skoro ona nie chcę się otworzyć ?
Rozmyślam o tym od kilku dni i nic nie przychodzi mi do głowy. Odpaliłem kolejnego papierosa siedząc na małym balkoniku w mojej wspólnej sypialni z Juliet. 
Sam pamiętam jak byłem mniej więcej w jej wieku, nie było to kolorowe.
-Skarbie chodź spać już późno.- Poczułem na ramionach dłonie Juju. Pokręciłem głową.
-Nie mogę zasnąć.-Odpowiedziałem patrząc gdzieś daleko przed siebie.
-Myślisz o kimś ?-Słyszałem w jej głosie zdenerwowanie.- Jeśli o tej smarkuli...
-Juliet.- Przerwałem jej spokojnie.- Skończ, jesteś ostatnio podła. Robisz awantury o bzdety, ciągle się wkurzasz,a ona nigdy nie zaczęła dyskusji z tobą więc czemu ty zaczynasz ?
Nagle uderzyła mnie otwartą dłonią w twarz.
-Powinieneś stać po mojej stronie !-Krzyknęła nadal trzymając dłoń w górze.- Dlaczego ciągle zaprzątasz sobie nią głowę ! To ona jest tu obca !
Wstałem i zwyczajnie bez słowa chciałem wyjść z pokoju. Jednak gdy byłem przy drzwiach spojrzałem na nią. 
-To teraz też jej dom. Jest jej mieszkańcem i nic nie możesz na to począć.-Wyszedłem.
Gdy to zrobiłem usłyszałem piosenkę Three Days Grace- Over and Over, dochodzącą z pokoju młodej.
Zapukałem w drzwi....chwila znam ten zapach...
Z pokoju czuć było marihuaną i, choć dawno tego nie czułem to rozpoznałem go od razu.
Otworzyłem drzwi, których najwidoczniej zapomniała zamknąć i wtargnąłem do pokoju.
Alice siedziała w poprzek łóżka z lufką do tytoniu w dłoni, jej oczy były zamknięte. W pokoju było chłodno z powodu otwartego okna.
Zamknąłem drzwi i podszedłem do niej. Wyciągnąłem lufkę z jej dłoni na co ona lekko uchyliła powieki.
-Puka się.- Mruknęła już najwidoczniej nie mając siły ani ochoty ze mną dyskutować.
Nie będę na nią krzyczeć, bo nerwami nic nie zdziałam.
-Skąd to masz ?-Spytałem ze spokojem.
-Nie tak trudno dostać to na mieście wiesz ?-Odpowiedziała spokojnie.
Pokiwałem głową gasząc żar, po czym stłukłem lufkę z łatwością. Wzruszyła ramionami.
-I tak już nie mam co palić.
-Jesteś uzależniona ?
Pokręciła głową.
-Nie, zapaliłam pierwszy raz od roku.
Usiadłem obok niej również opierając się o ścianę. Nawet na mnie nie spojrzała tylko ciągle tępo patrzyła na podłogę z ledwie otwartymi powiekami.
Najwidoczniej na nią to działa usypiająco.
-Over and over, over and over, You make me fall for you.- Wyśpiewała cicho zaspanym głosem.
To dobra okazja by z nią pogadać.
-Chcę się z tobą dogadać.-Spojrzała na mnie.
-Tak, tak chcesz mi pomóc.- Mruknęła obojętnie.
-Dokładnie.- Chciałem ją przytulić, ale ostrzegła mnie spojrzeniem a za sobą usłyszałem warczenie.
Zatrzymałem się, ale nie cofnąłem.
-Nie jestem twoim wrogiem.- Patrzyłem jej w oczy.- Nie chcę być twoim wrogiem.
Przez chwilę patrzyła na mnie w skupieniu.
Zdziwiłem się nawet gdy zamknęła oczy na co demon przestał warczeć a ja odbierając to jako pozwolenie więc przytuliłem Alice do siebie, mocno opatulając ramionami. Jej blada wręcz biała skóra w miejscach wolnych od bednarzy była zimna jak lód. Nie dziwota skoro miała na sobie czarną bokserkę, i spodenki a przez okno nadal wdzierało się zimno.
-Ciepło.- Szepnęła wtulając się mocniej i przygarniając nogi do siebie.
Skuliła się w moich ramionach. Głowę wygodnie położyła w okolicy moich obojczyków, cały czas miała zamknięte oczy.
Piosenka zmieniła się na Get Scared- Told Ya So.
Tuląc ją czułem niektóre kości. Dopiero teraz zobaczyłem, że widać je w niektórych miejscach.
-Alice...
-Yuki.- Przerwała mi bardzo cicho jakby usypiała.
-Yuki.- Zacząłem ponownie.- Nie podsłuchiwałem. Po prostu usłyszałem was gdy wszedłem do domu.
-Spoko.
-Powiesz mi co cię tak na prawdę boli ? Czemu się tak zmieniła jak to mówi Alex ?
Milczała przez chwilę.
-Zdejmij mi koszulkę.-Aż podniosłem głowę.
-Co ?-Spojrzałem na nią.
-Zdejmij, sama nie dam rady. Nie mam siły.-Odsunęła się ode mnie trochę.- Spokojnie mam stanik po prostu wolę ci pokazać powód obrazowo.
Przełknąłem ślinę jednak pomagając jej ściągnąć czarną bokserkę. Gdy już jej nie miała odwróciła się do mnie powoli tyłem i odgarnęła swoje bardzo długie włosy.
Moim oczom ukazała się gruba ciągnąca się od łopatki do, łopatki blizna.
-Gdy miałam prawie 15 lat dziewczyna z osiedlowej grupy ciachnęła mnie nożem, bo ją zignorowałam. Zwyczajnie przeszłam obok nich, a ona podbiegła i od tyłu mi przejechała.- Nie wiedziałem co powiedzieć.- Byłam w szoku, upadłam na ziemię. Czułam jak spływa mi krew.-Pochyliła głowę do przodu nadal siedząc tyłem do mnie.- Nie wiedziałam co mam robić, ona krzyczała, nie pamiętam co. Chyba żebym wstała skoro jestem taka odważna. Nie byłam. Cholernie się błam bo wiedziałam, że nadal trzyma nóż w łapie i, że ścieka po nim krew. Klęczałam na ziemi nie wiedząc jak się bronić.-Podniosła głowę.- I nagle coś we mnie zawrzało gdy zamachnęła się drugi raz.- Spojrzała na swoją wewnętrzną stronę dłoni pokrytą bliznami.- Złapałam z ostrze noża. Poraniło mi to rękę. Wstałam i drugą ręką walnęłam jej z pięści w twarz. Odrzuciło ją i upadła bo było ślisko po deszczu. Rzuciłam się na nią, siedziałam na niej i okładałam ją pięściami gdzie mogłam. Puściłam nóż, krew była wszędzie. Ciachnęła mnie w brzuch, więc wyrwałam jej nóż i pokaleczyłam jej twarz. Nie panowałam nad sobą, po prostu robiłam co kazała mi złość.
Gdy zaczęła się kulić wstałam i kopnęłam ją kilka razy w brzuch przez co jeszcze bardziej się skuliła zakrywając twarz i brzuch. Otrzepałam się z błota i splunęłam na nią. Widziałam jak jej koleżanki uciekają.
Poczułam się silniejsza, lepsza. Wygrałam z nią. Tamtego dnia powiedziałam "Żegnaj" bezbronnej sobie. Zaczęłam się coraz częściej wdawać w bójki i żadnej nie przegrałam. Każdego sprowadzałam do parteru, i tak wyrobiłam sobie dobrą opinię u znacznej większości osób.-Gdy skończyła znów zwiesiła głowę.
Ile ona musiała przejść...
I w tym wszystkim zawsze sama...Sama musiała walczyć o swoje miejsce...
Ponownie objąłem ją szczelnie, a Yuki jak poprzednio wtuliła się we mnie. Jej blade, chude ciało pokryte bliznami i bandażami, ryło mi dziurę w brzuchu. Ostrożnie gładziłem jej włosy.
-Raise another broken glass to failure.
A simple promise of a crimson saviour
Take a look into the life you're living
I promise you this isn't pain you're feeling
I'll carry you, my darkest desire.
Zacząłem śpiewać Devil's choir od drugiej zwrotki. Kołysałem się przy tym delikatnie.
Gdy skończyłem śpiewać momentalnie zaczęła miarowo oddychać. Zasnęła.
Ostrożnie położyłem ją na łóżku i przykryłem szczelnie kołdrą. Nim wyszedłem zamknąłem jeszcze okno.