Właśnie takie myśli chodziły mi po głowie, gdy policyjnym wozem jechałam na komendę. Błagam niech ktoś powie, że to tylko jeden z koszmarów, że tak naprawdę wcale tam nie wracam. Nienawidzę tego pierdolonego miasta!
-Twoja siostra jest już powiadomiona. Strasznie się o ciebie martwiła.- I chuj mnie to obchodzi.-Odbierze cię z komendy.- No dawaj, dopierdalaj mi dalej szmaciarzu.
Gapiłam się tylko w okno, nawet mu nie odpyskowałam. Chciałam się tylko obudzić...
~~Andy~~
Alex w środku nocy niesamowitym krzykiem euforii oznajmiła całemu domu, że znaleźli Alice. Kamień, który spadł mi w tym momencie z serca mógłby przebić się przez podłogę, aż do piwnicy. Jako, że nigdy bym tego nie przepuścił, wsiadłem w auto i pojechałem razem z nią i Ashley'em.
Wróci z nami do domu, jest cała i zdrowa. Uśmiech nie schodził mi z twarzy.
Gdy tylko zatrzymaliśmy się przed budynkiem Alex wyleciała jak petarda z samochodu w stronę drzwi. Ja z Ash'em lekkim truchtem pobiegliśmy za nią.
-ALICE!- Jej krzyk rozszedł się po całej komendzie.
Spojrzałem w tamtą stronę. Była tam, siedziała na jednym z krzeseł przytulając psa. Odtrąciła od siebie ramiona Alex. Jest wściekła i nawet nie stara się tego ukryć.
-Nawet się do mnie nie zbliżajcie.- Warknęła wrogo, na co Demon obnażył kły.
-Martwiłam się o ciebie, dziewczyno ja przez ten tydzień oka nie zmrużyłam.- Alex łkała w trzymaną w dłoni chusteczkę.
-Ja też nie.- Dodałem ponuro.
Spojrzała na mnie. Chyba dopiero teraz zorientowała się, że w ogóle tu jestem. Przez chwilę miałem wrażenie, że jej wzrok wyrażał radość, ale szybko mi to minęło. Schowała twarz w futro na szyi demona.
-Dajcie mi spokój.- Jej głos był wyraźnie zmęczony.
-Pani Alex Rain.- Dziewczyna spojrzała na policjanta za nią.- Musi pani na chwilę z nami pójść, formalności.- Oznajmił beznamiętnie.
Alex spojrzała jeszcze na siostrę i smutna poszła za facetem w mundurze.
Ja za to uklęknąłem przed Alice, która nadal tuliła się do psa.
-Gdzie Anna i Matt?- Spytała nie ruszając się nawet trochę.
-Nie wiem.- Powiedziałem zgodnie z prawdą.- Brakowało nam cię.- Zero reakcji.- Błagam nie rób tego nigdy więcej, myślałem, że oszaleje...my.- Głos mi się lekko zawiesił.
Yuki nawet nie drgnęła.
Położyłem delikatnie dłoń na jej kolanie, i powoli przesuwałem po nim kciukiem. Jest tutaj, bezpieczna.
-Andy.- Spojrzałem na Rain, która zdenerwowana wyszła z pokoju.- Ja muszę tu zostać i załatwiać jakieś popieprzone formalności.- Zaczęła nerwowo tupiąc nogą.- Ash zostanie ze mną, więc mógłbyś zabrać Alice do domu? Niech zje, wyśpi się.- Co chwile wycierała nos w chusteczkę.- Ok?
-Jasne nie ma sprawy.- Wstałem od razu, co po chwili zrobiła też czarna.
-Alice, widzimy się w domu.- Alex przytuliła ją, na chwilę. Tej było chyba wszystko jedno bo nic nie zrobiła.
~~Alice~~
Wsiadłam z Demonem na tylne siedzenia. Nie mogę uwierzyć, że znów muszę tu być. Po prostu kurwa nie wierzę.
-Tęskniliśmy za tobą.- Andy odpalił samochód.
Ta, spoko. Cieszę się z tego powodu niezmiernie.
Jesteś taką idiotką.
No i proszę. Wrócił najgorszy potwór mojej świadomości.
Poważnie, nie mam słów do ciebie. Jednak jedyną nadzieją dla ciebie jest się zabić, bo do niczego innego się widocznie nie nadajesz.
Widocznie tak jest. Odkrycie roku normalnie.
Po powrocie do domu, od razu poszłam się wykąpać, i przebrać w czyste ciuchy. Jak pies z podkulonym ogonem. Głodny, brudny, wymęczony pies.
Zeszłam z demonem do kuchni, gdzie koleś robił jajecznicę.
-Wiem, że jest późno, ale jajecznica jest zawsze dobra.- Uśmiechnął się nakładając żarcie na talerz.
Usiadłam przy stole, biorąc widelec do ręki, a Demon podreptał do swojej pełnej miski. Jadłam w ciszy, powoli przeżuwając każdy kęs.
-Smacznego.- Andy usiadł naprzeciw mnie z kubkiem kawy.
Pokiwałam tylko głową.
-Mam coś dla ciebie.- Spojrzałam na niego pytająco gdy odszedł od stołu.
Wrócił z średniej wielkości pakunkiem.
-Wziąłem go po tym jak znaleźli twój telefon w jeziorze.- Usiadł znów naprzeciw mnie.
Dokończyłam jedzenie, i niespiesznie odpakowałam nowy telefon.
-Nie musiałeś.- Powiedziałam cicho oglądając prezent.
-Musiałem, i chciałem. Bez telefonu jak bez ręki.- Uśmiechnął się lekko.
-Dzięki.- Wstałam od stołu.
Nawet na niego nie patrząc powlokłam się do pokoju, znów mojego pokoju. Uwaliłam się ciężko na łóżku, a zaraz obok mnie położyła się masa czarnego futra.
-Demon, zjebałam.- Pies zapiszczał w odpowiedzi i polizał mnie po twarzy.
Podrapałam go po głowie, wzrok skupiając na suficie.
-Mogę?- Andy stanął w progu. Brawo ja, nawet drzwi nie zamknęłam.
-Rób co chcesz.- Walnęłam obojętnie.
Wokalista usiadł obok mnie.
-Nawet nie wiesz jak Alex się martwiła, jak my wszyscy się martwiliśmy.- I zaczął od nowa,..
-Skończ już, nie chcę mi się tego słuchać.- Zamknęłam oczy, mając nadzieje, że gdy znów je otworzę on zniknie.
Zamiast tego usłyszałam jak śpiewa, gładząc mnie jednocześnie po nadal wilgotnych włosach. Śpiewał cicho, i spokojnie. Nie miałam siły krzyknąć, nie miałam siły wywalić go z pokoju, nie miałam siły otworzyć oczu. Jedyne co mogłam zrobić to leżeć, a raczej powoli zasypiać.
Nie wiem co się ze mną dzieje, nie wiem nawet czy ja to jeszcze ja, czy ktoś inny...
~~Andy~~
Po chwili zaczęła oddychać miarowo i spokojnie. Mimo to nie przestałem śpiewać, nie chciałem stąd jeszcze wychodzić. Chciałem z nią tu zostać i czuwać z dziwnym strachem, że jeśli wyjdę ona zniknie. Nigdy już nie miałem zamiaru przeżywać na nowo tego tygodnia. NIGDY.
Chcąc nie chcąc jednak, gdy usłyszałem na dole dźwięk otwieranych drzwi wstałem. Nim jednak wyszedłem pod wpływem dziwnego impulsu pocałowałem ją w czoło.