poniedziałek, 5 maja 2014

Ósme kłamstwo: "Nikogo nie udaję"

Nie, to jakiś koszmar....
Spojrzałam na moje prawe oko w kolorze naprawdę jasnej i chamsko żywej zieleni.
Gdzie ona mogła mi wypaść ?! Ile tak bez niej łaziłam ?!
-Masz oczy jak pies.- Kukła uśmiechnęła się wrednie.
-TO SIĘ NAZYWA RÓŻNOBARWNOŚĆ TĘCZÓWKI SZMATO !- Wykrzyczałam cała w nerwach.
Tak, od dziecka mam to coś zwane "różnobarwnością tęczówki" jedno oko mam czarne a drugie żywo zielone. W przedszkolu czy podstawówce nie było kasy na kupienie mi kolorowej soczewki, a i takiej która nie podrażniła by mi delikatnych oczu. Zgadniecie jak na mnie mówiono ? Husky.
W końcu sama sobie uzbierałam forsę na to i od tamtej pory wszystko było okej. W końcu miałam jeden kolor oczu, ale genialna ja musiała zgubić soczewkę. Wybiegłam do ogrodu, za domem.
Był naprawdę spory i można się było tu łatwo skitrać tak, by nie było cię widać z domu. Właśnie tak zrobiłam. Usiadłam pod starym drzewem chcąc roznieść wszystko w pył, ale zadowoliłam się papierosem....Ponownie stuknęłam się w czoło.
-Zapalniczka.- Warknęłam.
-Trzymaj.- Ktoś usiadł obok.
Andy...no nie jeszcze chłopaka kukły tu brakowało.
Wzięłam jednak od niego zapalniczkę i odpaliłam co po chwili zrobił i on.
-Alex chciała tu przyjść, ale wiedziałem, że polazłaś zapalić.- Powiedział kręcąc głową.- Czemu się tak zdenerwowałaś ?- Spojrzałam na niego jak na idiotę.
-...Bo miała rację ? Wyglądam jak husky.- Warknęłam zasłaniając zielone oko grzywką.
-Ale to fajnie wygląda. Wiesz jedno oko takie a drugie takie, nie znam nikogo kto miałby coś takiego. Jesteś oryginalna dzięki temu.- Uśmiechnął się.- Nie potrzebujesz jakichś soczewek.
Spojrzałam na niego a on nie pytając o zgodę odgarnął mi grzywkę tym samym odsłaniając zielone oko.
-Teraz lepiej.- Stwierdził zadowolony z siebie.
-W cale nie...- Spojrzałam przed siebie.
Westchnął ciężko i ponownie zwrócił wzrok na mnie.
-To, że ktoś ci mówi "Wyglądasz jak dziwak" nie znaczy, że tak jest. Wiesz...nie można zwracać uwagi na takich ludzi. Oni wszyscy wyglądają tak samo, to nudne.- Zrobił coś za co zwykle ludzie dostawali po ryju...objął mnie jedną ręką.- Jak dla mnie jesteś super i nie tuszuj swojej prawdziwej natury.
Serio poczułam się jakoś dziwnie...I w pierwszej chwili serio myślałam, że on chcę mi pomóc...
-Ten frajer chcę zdobyć twoje zaufanie !
Spojrzałam przed siebie i kogo zobaczyłam ? Te kopię odbijającą się w oczku wodnym niedaleko nas.
Spojrzałam na nią pytająco.
-Jesteś głupia czy tylko taką udajesz ? Pamiętasz jak to było z Kim ? Mówiła ci tak samo a potem cię wykorzystała. On ma na pewno podobny plan. Spław frajera !
Miała rację. W tej jednej chwili otworzyłam ponownie swoje oczy na prawdę.
Wstałam gwałtownie posyłając mu gniewne spojrzenie.
-Trzymaj łapska i swoje durne monologi przy sobie ! Nie potrzebuję niczyjej pomocy czaisz ?! Zajmij się sobą człowieku !
Widziałam jego zdziwienie. Nie zważając na to pobiegłam do swojego pokoju i trzasnęłam drzwiami.
-Co ja robię do cholery ?- Sama na siebie byłam wściekła.
Oparłam się o drzwi i ciężko się po nich zsunęłam. Gdy usiadłam demon od razu podbiegł do mnie i zaczął trącać nosem ramię.
Uśmiechnęłam się delikatnie i pogładziłam go po głowie. Mój jedyny przyjaciel jest psem...no i Matt ale nawet jemu do końca nie ufam...
Westchnęłam ciężko i zwróciłam opartą głowę w stronę lustra. Podniosłam się i usiadłam przed nim po turecku, po czym powoli odgarnęłam już przy długą grzywkę z oka i spojrzałam sobie w oczy.
To na prawdę chamska różnica jedno całkowicie czarne tak że nie było prawie widać źrenic, a drugie oczojebno zielone. Już miałam walnąć w lustro pięścią.
-Stój debilko ja tu jestem !
Jeszcze tej tu brakowało.
Zatrzymałam pięść i podeszłam do laptopa.
-Co robisz ? Nie próbuj mnie zagłuszać słyszysz ?!- Darła mordę.
-Zamknij się.- Mruknęłam i włączyłam na całą parę The Rasmus- Lost and Lonely.
Zamknęłam oczy słysząc już tylko przygłuszone krzyki mojej wyobraźni.

~~Alex~~
Byłam w kompletny szoku. Dopiero teraz dotarło do mnie jak bardzo zmieniła się moja siostra. Kiedyś jej oczy były inne. Ufne, roześmiane, nawet większe i bardziej błyszczące, a teraz ? Matowe, wiecznie przymrużone w gniewnej minie. Kiedyś zieleń jej prawego oka kojarzył mi się z soczystą trawą, teraz przypominała jarzący się toksyczny płyn. Czarne za to było puste...
-Alice.- Szepnęłam słysząc trzask zamykanych drzwi do jej pokoju.
To ja teraz byłam za nią odpowiedzialna a sama nie wiedziałam jak do niej dotrzeć.
Po chwili słychać z jej pokoju muzykę. Usiadłam zrezygnowana na kanapie i schowałam twarz w dłoniach.
Ash przytulił  mnie do siebie.
-Będzie dobrze. Ona się tu czuję zagubiona, to dla niej nowa sytuacja.- Szeptał mi do ucha.
Pokiwałam głową na prawdę chcąc wierzyć w jego słowa.
Do salonu wszedł Andy z zamyśloną miną.
-Już wiem jaki jest jej problem.- Stwierdził opierając się rękoma o oparcie skórzanej kanapy.
-Skarbie nie warto...-Ale on nie pozwolił jej dokończyć.
-Czemu jej to powiedziałaś ?- Nie był zdenerwowany.
-Co ?- Udawała idiotkę, choć nie musiała. Naprawdę działała mi na nerwy ostatnio.
-Czemu wyjechałaś z tym tekstem o jej oczach ? To ją na prawdę zraniło.
-A jak ona mnie obraża ?!
-Sama zaczęłaś.- Odrobinę podniósł ton.
Ta prychnęła i spojrzała na jego spokojną twarz.
-Czemu ty jej tak bronisz ?-Wysyczała tym razem przez ściśnięte zęby.
Andy na chwilę zamilkł, lecz po chwili zmienił wyraz twarzy i pewnie spojrzał na Juliet.
-Bo wiem jak jej jest teraz ciężko.
Nikt, nawet ja nie rozumiałam jego odpowiedzi. 
Juliet wyglądała na wściekłą.
-Ta gówniara...
-Ma na imię Alice.- Upomniał ją.
Nie zwróciła na to większej uwagi.
-Przewraca cały dom do góry nogami.- Dokończyła patrząc na wszystkich.
Sama wstałam patrząc na nią.
-Puki co to wszystkie kłótnie zaczynasz właśnie ty ! TY prowokujesz Yuki i TY szukasz pretekstu do obrażenia jej !- Mój gniew sięgał powoli zenitu.
-Alex ma rację.- Powiedziała Sammy stając obok mnie.- To ty ją prowokujesz do takiego zachowania. Przy każdej kłótni był świadek.
Wszyscy zgodnie pokiwali głowami.
-Zaczęłaś w kuchni gdy jadła.- Zaczął Jinxx.
-I przed domem jak przyjechała.- Jake jak reszta stanął obok mnie.
-I przed chwilą.- Dokończyła Sammy.
Juliet wyglądała jakby miała pęknąć, i nasz wszystkich rozszarpać. W końcu zacisnęła dłonie w pięści i warcząc wybiegła z domu.
Westchnęłam znów ciężko i wsłuchałam się w piosenkę dochodzącą z pokoju Yuki.

In the valley of deception
There is a river of tears

A dobrze wiedziałam, że sama tylko udawała silną...
~~Yuki~~
Nikomu w tym domu nie można ufać. Widać od razu, że każdy ma w tym interes, jakby nie patrzeć jestem kolejnym lokatorem czyli problemem, i myślą, że mnie ułagodzą takimi tekstami.
Jeszcze czego ! Nie jestem kimś kogo można po prostu oswoić...
Spojrzałam na pudło które mi dali. Leżało sobie na łóżku. Wahając się krótką chwilę podjechałam do niego na krześle,i otworzyłam je.
Na wierzchu był list zapisany nawet ładnym pismem. Wzięłam go i opierając się wygodnie o biurowy fotel zaczęła czytać.

"Mamy nadzieję, że poczujesz się tu jak w domu,
zwracaj się do nas z jakimkolwiek problemem.
Masz teraz kilkoro nowych przyjaciół, braci, i sióstr.
Razem zbudujmy fajny dom ok ?
Nie jesteśmy twoimi wrogami.
Naprawdę chcemy żyć w zgodzie.
Alex, Ashley, Andy, Jinxx, Sammi, Jake, Ella, CC, Lauren.
Czemu nie dziwi mnie brak podpisu kukły ?
Już miałam pognieść kartkę i zwyczajnie wywalić ją do kosza ale...nie chciałam...
Przyznam, że te słowa były na prawdę miłe i,....choć owszem mogły być fałszywe to wzięłam szpilkę z biurka i przypięłam nią kartkę do tapety przy moim łóżku.
Zajrzałam do pudła. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to naszyjnik podobny do różańca tylko, że zamiast krzyża był coś jakby pentagram i łączyły go litery "BVB".
Wyciągnęłam go ostrożnie i obejrzałam z każdej strony. Po zlustrowaniu, odłożyłam go na łóżko, by demon mógł go obejrzeć.
Następnie profesjonalny szkicownik z miejscami na ołówki, gumkę itp. Uśmiechnęłam się lubiłam w chwilach nudy po szkicować...
Zobaczyłam coś nie tylko dla mnie. Z boku zwinięta była czarna, nowiutka, obita ostrymi ćwiekami obroża dla demona. Pokazałam mu ją, a on zaszczekał i zamerdał ogonem. Założyłam mu ją na próbę.
Pasuję idealnie, do jego czarnej sierści i masywnej dość ale i chudej szyi.
W pudełku znalazłam jeszcze nowe słuchawki (stare rozwaliłam przy jednej z kłótni z kukłą...), i co wprawiło mnie w rozbawianie, tamagotchi. Kiedyś, dawno temu Alex niechcący rozwaliła mi takie coś, a ja się darłam, że chcę moje tamagotchi. I proszę, odzyskałam. Prychnęłam śmiechem odkładając zabawkę na biurko.
Znów odwróciłam się do tego naszyjnika. Jakoś najbardziej przykuł moją ciekawość.
Niby był mocno zrobiony a wyglądał na delikatny, i jakiś taki cenny. Ułożyłam go na arafatce leżącej na biurku i nawet się nie rozbierając padłam na łóżko, zahaczając po drodze o pstryczek do światła.
Jedno nie dawało mi zasnąć...demon kuł mnie obrożą....

piątek, 2 maja 2014

Siódme kłamstwo: "Obiecuję"

Gapił się na mnie z wyciągniętą łapą.
-Nie oddam.- Powiedziałam chyba setny raz.
-Jesteś za młoda żeby palić.- Nie no tym razem dojebał.
Zaśmiałam się jak pojebana.
-A ile lat miałeś jak zacząłeś palić ?
Nagle zabrał rękę jakby zgaszony i rozejrzał się wokół.
-16.- Przyznał niezbyt zadowolony.
-I TY chcesz prawić morały jak ojciec ?- Znów prychnęłam śmiechem.
Tak wiem nie powinnam za bardzo rozciągać warg bo mam szwy, ale normalnie powstrzymać się nie mogłam nawet jeśli kurewsko bolało.
Otarłam łzę, która poleciała mi ze śmiechu i minęłam go.
Zawołałam demona i ruszyliśmy we dwójkę do bramy.
Nie zamierzałam wracać, co to to nie. Przechadzałam się z demonem jeszcze dobrych parę godzin po mieście co za skutkowało tym, że wylądowałam na ławkach niedaleko cmentarza.
Wyciągnęłam kolejnego papierosa i włożyłam go do ust. Jeden problem...gdzie do kurwy nędzy jest moja zapalniczka.
Gorączkowo wymolestowałam kieszenie, ale nic to nie dało. Walnęłam się otwartą dłonią w łeb.
-Została na trawie w parku.- Mruknęłam sama do siebie wściekła na swoją durnotę.
Chciało mi się palić, a nie chciało mi się leźć do jakiegoś sklepu po chociażby zapałki. Zrezygnowana wyciągnęłam go z ust gdy znikąd koło mnie pojawiła się zapalniczka. Uniosłam wzrok na właściciela.
Koleś właśnie wypuszczał dym z płuc i był mi kompletnie obcy. Nie wyglądał na kumpla tamtego dresa którego niedawno przechrzciłam z Matt'em. Jednak nim wzięłam zapalniczkę zastanowiłam się jeszcze czy swój czy wróg.
W końcu głód nikotynowy jednak wziął górę i wzięłam od niego żarówkę.
-Dzięki.- Wymamrotałam oddając mu ją.
-Spoko.- Schował ją do kieszeni i zajął się swoją fajką.
Siedzieliśmy tak obok siebie. On jednak zamiast na samej ławce siedział na oparciu.
Z braku zajęć przyjrzałam mu się lepiej. Niby wyglądał na swojego, ale nie raz się przekonałam by nie oceniać sojusznika po barwach wojennych. Nie wyglądał przeciętnie a wręcz powiem, że to na takich mohery mówią "SZATANISTA".
Czarne rozwiane włosy opadające z deka na jego prawe oko, oczy szarawe, tunele w uszach, dwa kolczyki w wardze po lewej stronie i jeszcze jeden w brwi po prawej. Miał na sobie bezrękawnik więc spokojnie dało się zobaczyć dziarę na całym ramieniu kończącą się dopiero przy szczęce.
Po jakimś czasie spojrzał na mnie, a mi zrobiło się jakby dziwnie i odwróciłam wzrok.
-Cody.- Podał mi rękę.
-Yuki.- Uścisnęłam ją.
-To twoje imię ?- Uniósł prawą brew do góry jakby rozbawiony.
-Nie, ale nie podaję mojego imienia byle komu.- Odpowiedziałam wyrzucając peta przez siebie.
Zrobił to samo i zaśmiał się. Chory jakiś ?
-I słusznie, zawsze mogę być frajerem, który potem będzie cię prześladował.
Jeden punkt dla kolesia za logiczne myślenie.
-Miałaś wypadek czy ktoś ci najebał ?
Przez chwilę nie rozumiałam o co mu chodzi, ale dotarło w końcu, że patrzał na szwy.
-Powiedzmy, że ja akurat wyszłam prawie bez szwanku.
Spojrzał na mnie jakby coś rozkmniniał.
-To ty jesteś tą "szmatą", która położyła jedną z grup dilerskich ?- Uśmiechnął się.
-To oni handlują ?- Wzruszyłam ramionami.- Jak na dilerów to słabi byli.
-Słyszałem o tym od kumpla, który od nich kupuję. Podobno było was kliku.
-Byłam ja, mój kumpel, i pies.- Wskazałam na biegającego demona.
Roześmiał się.
-W trójkę daliście radę ?
-Może i jestem dziewczyną, ale umiem przywalić.- W tej chwili rozdzwonił się mój telefon.
Spojrzałam na wyświetlacz "Alex". Wcisnęłam zieloną słuchawkę.
-Halo ?
-Możesz już wrócić ?
-Pierwsza zasada.- Przypomniałam jej.
-Ja wiem, ale mam coś dla ciebie.- I właśnie tym  mnie zaciekawiła.
-Oby to było coś wartego mojego czasu.- Rozłączyłam się, i wstałam.
Cody spojrzał na mnie.
-Zbierasz się ?
-Ta.- Gwizdnęłam głośno, informując demona, że idziemy.
-Może kiedyś jeszcze posłużę ci zapalniczką.- Nie do mnie z takim słabym podrywem koleś.
-Wątpię.
Odwróciłam się na pięcie i skierowałam w stronę domu.
Zaczęło robić się chłodno i ciemno. Serio aż mi włosy stanęły na baczność.
-Kurrrwa.- Warczałam przy każdym mocniejszym powiewie wiatru.
Lampy na ulicy zapalały się jedna po drugiej. Na ulicę wychodzić zaczęły dziwki, dilerzy, i ćpuni.
Zaczęła się noc w tym patologicznym mieście. Jest jedna zasada "odnajdź tu siebie, albo się zajeb" ja wybrałam pierwszą opcję. Nie bałam się łazić tu po nocach, choć alfonsi i dilerzy posiadali tu broń a niektóre grupy uważające się za gangsterów z filmów robiły u swoje "porachunki" i czasem rano policja znajdowałam na patrolu jakieś ciało. Uroki mieszkania tu.
Możesz tu dostać co chcesz. Marihuana, kokaina, heroina, tabletki, sterydy i inne gówna. Znajdziesz tu pełno zużytych strzykawek, gumek, i prowizorycznych bong z długopisów i butelek. Jeśli masz hajs masz przepustkę. Niektórzy amatorzy zapuszczających się tu po zmroku zapomina o jednej ważnej zasadzie. Diler to nie święty mikołaj, mu zależy tylko na tym, by na tobie zarobić. Miałam styczność już nie z takimi ludźmi, ale nie byłam na tyle głupia, by się u nich zadłużać bo to jednoznaczne z wyrokiem. Nie oddasz kasy na czas=masz przejebane.
Rozejrzałam się wokół. Jakiś koleś gadał z dziwką zapewne o cenie. Nie wiem jak można upaść na tyle nisko, że dawanie dupy staję się jedyną szansą na zarobek.
Dobrze wiedziałam, że ćpa. Zapewne zbiera na towar.
Przyznaję, próbowałam narkotyków, ale tylko na próbę. Nie wciągałam się w to, nie chciałam skończyć jak osoby, które właśnie mijałam. Ze strzykawką w łapie koło śmietnika.
Dno, nie chciałam do niego dotrzeć.
Zastanawiałam się kiedyś nad handlem, ale odłożyłam ten pomysł na półkę "poważne do przemyślenia" nie odrzucałam tego całkowicie, ale chciałam poważnie rozważyć plusy i minusy.
Spokojnym krokiem minęłam kolejnego kolesia w kapturze i po skręceniu za ceglanym budynkiem byłam już na swojej ulicy. Muszę powiedzieć że dobrze się ulokowali, na tej ulicy psiarnia ma najczęściej obchód i poprzednio wspomniani się tu nie kręcą. To jedna z bezpieczniejszych dzielnic.
Weszłam do domu, demon od razu poszedł do kuchni, by się napić, a ja przeszłam do salonu gdzie stali wszyscy domownicy.
Wszyscy wstali, a Alex podeszła do mnie z jakimś pudłem wyglądającym jak prezent.
-Wszyscy chcieliśmy cię powitaj w nowym domu.- Wszyscy zaczęli klaskać (prócz kukły)- Wiem, że trochę za późno.- Podała mi pudełko.
Ashley wystrzelił jakimiś serpentynami a reszta podchodziła do mnie i witała mnie.
-Dzięki.-Powiedziałam przyznam, że trochę zaskoczona.
Alex spojrzała na mnie i po chwili odciągnęłam mnie na bok.
-Zdjęłaś ?-Wskazała na swoje prawe oko a ja od razu pobiegłam do najbliższego lustra.
Odgarnęłam grzywkę i spojrzałam na oko. Zrobiło mi się słabo. ZGUBIŁAM SOCZEWKĘ !!!!
-Tylko się nie rozrycz.-Mruknęła druga ja z lustra.
Ja się chyba zajebię....