sobota, 21 lutego 2015

Siedemnaste kłamstwo: "Nie lubię dziewczyn..."

UWAGA W TYM KŁAMSTWIE BĘDZIE SCENA LESBIJSKA !!!MASZ COŚ ? NIE CZYTAJ !
~~~~
~~Andy~~
Rzuciłem wzrokiem na drzwi, a potem na wolne miejsce. Niech mnie chuj, to jedna z tych sytuacji gdzie każdy wybór ma tyle samo wad i zalet. Zamknąłem oczy na parę sekund, by głęboko odetchnąć. 
Gdy je otworzyłem, i po raz setny spojrzałem na Yuki zobaczyłem, że oddycha miarowo. Zasnęła. 
Wstałem, i przykryłem ją szczelnie kołdrą, mając szczerą nadzieje, że gdy się porządnie wypoci w nocy to rano poczuje się lepiej.
Wyprostowałem się, wkładając ręce do kieszeni, i od niechcenia zacząłem przeglądać pokój.
Podszedłem do biurka na, którym wszystko NIE było na swoim miejscu i żyjąc własnym, życiem walało się po nim. Przejechałem dłonią po drewnie, było całe popisane, a raczej napisy i rysunki zostały wyryte. Jedyną porządnie położoną rzeczą, był różaniec BVB, który daliśmy jej w prezencie, choć patrząc na jej laptopa i głośniki mogliśmy postawić na jakiś dobry sprzęt. 
Wycofałem się w stronę drzwi. Nope ! Moooment.
Wyciągnąłem z kieszeni prawie pełną paczkę papierosów, i włożyłem ostrożnie pod jej poduszkę.
Teraz mogę wyjść.
Skierowałem się niespiesznie do drzwi, lecz nim dotknąłem klamki poczułem dziwny chłód na karku. Jednak było to niczym, w porównaniu z tym dziwnym uczuciem bycia obserwowanym...
~~Alice~~
Z samego rana obudził mnie mój nieznośnie głośny telefon. Ja jebie, w tej chwili nawet Escape the Fate, których piosenkę miałam na dzwonek mnie wkurwiali.
Waląc łapą gdzie popadnie, w celu znalezienia komórki zwaliłam kilka rzeczy ze stolika. Jebać to, i tak prędzej czy później znalazłyby się na podłodze.
W końcu ją odnalazłam, i nawet nie patrząc na numer. BA ! Nie otwierając oczu, odebrałam.
-Czego ?- Mruknęłam przecierając twarz.
-Yuki sprawa jest.- Czerwony nie brzmiał na zbyt wesołego.
-Zamordowałeś kogoś i musimy ukryć ciało.- Nie, to nie było pytanie.
-No nie, ale to mnie mogą niedługo zabić.- Aż się podniosłam do siadu.
-W co ty się wpakowałeś ?- Oparłam się na ręce, i poczułam dzięki temu coś pod poduszką.
Wyciągnęłam jak się okazało spod niej fajki...Ok....
-Yukiś nie panikuj, nie jest aż tak źle jak zabrzmiało.- Nosz...
-Kurwa do rzeczy stary.-Zagryzłam nerwowo kolczyk w wardze.
-Możemy pogadać na żywo ?-Serio miał jakiś mętny głos.
-Pół godziny na ogarnięcie.-Rzuciłam odrzucając kołdrę.
-To u mnie w domu.- Rozłączył się.
Jasny chuj, w co on się znowu władował !
Szybko pobiegłam do łazienki, bo tak jechało ode mnie potem, że mdliło. Szybki prysznic, ubranie w sekundę, ogarnięcie włosów ekspresem, i wypad z pokoju na prędkości, chwytając w biegu torbę i paczkę. Nadal trochę kręciło mi się w głowie, i byłam osłabiona, ale NIE ! Nie pokona mnie byle przeziębienie !
Zeskoczyłam z pozostałych czterech schodów, i już byłam przed drzwiami gdy ktoś stanął mi na drodze. Spojrzałam w górę, skąd przyglądał mi się niezbyt zadowolony pan AB.
-Ty chyba oszalałaś. Wracaj do łóżka.- No tak przeziębienie to pikuś, ale ten to już boss lvl'u.
-Muszę wyjść.- Mruknęłam przystępując z nogi na nogę.
-Nie, widać po tobie, że nie czujesz się najlepiej.- Stał  założonymi rękami.
-Muszę. Wyjść.-Powtórzyłam akcentując oba słowa.
-Możesz mi powiedzieć co jest ważniejsze od twojego zdrowia ?-Zacisnęłam zęby.
-Przyjaciel w potrzebie.- Spojrzałam na niego już trochę wściekła, bo on mi tu sceny ojcowskie odstawia, a czas spierdala.
Wyraźnie się zawahał.
-To bardzo ważne ?-Spytał łamiąc się.
-Bardzo !- Warknęłam w końcu.
Zagryzł wargę, odsuwając się od drzwi.
-Masz wrócić jak zacznie się ściemniać.- Gdy skończył ja już byłam przy bramce.
Wyleciałam jak pierdolnięta, kierując kurs na dom czerwonego.
Dobiegłam w 5 minut, rekord kurwa, sportowcy mogą mi glany pastować. Wparowałam jak do siebie, szukając wzrokiem smile'a .
-Smile !- Wydarłam mordę.
-W salonie !-Odkrzyknął.
Weszłam tam, od razu widząc czerwony łeb na kanapie. Siedział i palił fajkę, co sądząc po zapachu i ilości dymu w pokoju nie była jego pierwszą. Usiadłam naprzeciw niego, na drugiej kanapie.
-Powiedz w końcu !- Nosz nie wytrzymałam.
Od zgasił peta w popielniczce, i jakby wstydząc się spojrzeć mi w oczy zwiesił głowę.
-Yuki błagam obiecaj, że cokolwiek to będzie ty się ode mnie nie odwrócisz.- Otworzyłam szeroko oczy.
-Jaja se robisz ? Nie istnieje nic na tyle strasznego, bym ja się od ciebie odwróciła.-Gdy to powiedziałam wstał i poszedł na chwilę do swojego pokoju.
Gdy wrócił, rzucił na stół przed nami jakiś pakunek.
-Co to jest ?-Spytałam niekumato patrząc na paczkę.
-Otwórz.- Usiadł z powrotem naprzeciw mnie.
Niepewnie otworzyłam to co mi rzucił....i mnie ścięło.
-Smile...-Panuj nad sobą, panuj nad sobą.- Co to do kurwy nędzy ma być?-Panuj...
-Yuki potrzebuję kasy...
-I DLATEGO.... !- Opanowałam głos- I dlatego handlujesz narkotykami?- Aż we mnie wrzało.
-Nie patrz tak na mnie, proszę cie. Wiem, że nie powinienem, ale wyszło.-Wstał i zaczął łazić po pokoju.
Przeczesałam włosy dłonią.
-Jak długo ?-Spojrzałam na niego, próbując się uspokoić.
-Od jakiś dwóch miesięcy.- Odpalił kolejnego papierosa.
-I DOPIERO TERAZ MI O TYM MÓWISZ ?!- Nie no trzym mnie ktoś, bo nie wytrzymie.
-A co miałem ci powiedzieć ? "Hej Yuki, zgadnij co ! Jestem dilerem" ?- Westchnął zamykając oczy na chwilę.
-Chociażby ! Człowieku kto ci dał te robotę ?!- Zagryzł wargę....zły znak...
Moooment....Przymrużyłam oczy widząc krople potu spływającą po jego skroni.
-Nie....-Nagle mnie olśniło.- Powiedz kurwa, że to nie ten skurwysyn o, którym myślę...-Otworzyłam szeroko oczy.
Przełknął głośno ślinę.
-Tak....-Ledwie co go usłyszałam.
Kurwa no nie. No po prostu kurwa, no nie. BOŻE, CZY TY TO WIDZISZ ?!
-Pracujesz dla Nick'a.-Skrzyżowałam ręce na piersi, kręcąc karcąco głową.- Że też ci kurwa nie wstyd....
-Jest...-Usiadł znów, gasząc kolejnego peta w pełnej popielniczce.- Uwierz, że jest, ale on cholernie dobrze płaci. Po za tym, koleś zrobił się bardziej w porządku.
Phahahhahahaha....ha.
-On NIGDY nie zrobi się w porządku, bo to jebany sukinsyn przez, którego połowa naszych kumpli siedzi Smile.- Odpaliłam fajkę.- Wydał ich człowieku, a ty się w to pakujesz.
-Yuyu ja wiem, wiem, że jesteś na mnie wściekła, ale proszę uspokój się...-Spojrzał na mnie z tym swoim typowym błagalnym wyrazem twarzy.
-Jestem kurwa spokojna.- Warknęłam przecierając twarz dłonią.
Zajebiście, demon u weterynarza, kukła mi groziła, jestem chora, mam szwy na wardze, okazało się, że mam przyrodnią siostrę, a mój przyjaciel jest dilerem. NO ŚWIECIE CO TAK SŁABO ?! DORZUĆ COŚ JESZCZE !
-Smile zrób coś dla mnie.- Westchnęłam zrezygnowana, opierając się łokciami o kolana.
-Dla ciebie wszystko.- Odpowiedział od razu.
-Zróbmy imprezę.- To chyba był błagalny ton...-Ale nie kurwa zwykłą, tylko taką żebym mogła odreagować. Pełno alko, muzyka na full, i pełno ludzi.-Choć ich kurwa nienawidzę.
Spojrzałam na jego rozhahaną twarz. Tak, on też tego potrzebuje.
-Wieczorem ten dom będzie skakał.- Odpowiedział tylko z uśmiechem, i wyjął telefon.
Wybacz Andy, dziś jednak nie wrócę do domu.
~~Andy~~
Gdzie ona kurwa jest ? Jest w cholerę późno. Gdzie ona się szlaja do kurwy nędzy ?
Chodziłem w te i we wte, ciągle przystawiając telefon do ucha.
"Wybrany numer..." TAK WIEM DO CHUJA ! "NIE ODPOWIADA" !
Ledwie się powstrzymałem od rzucenia komórką...
-Andy uspokój się.- Alex rzuciła we mnie kulką papieru, żebym zwrócił na nią uwagę.- Powiedziała, że idzie do przyjaciela, a to znaczy, że poszła do Matt'a. A skoro poszła do Matt'a i jest on w potrzebie, to siedzą w domu i piją, albo oglądają filmy. Jest z nim bezpieczna.
-Skąd wiesz ?
-Bo parę razy miałam okazję gadać z nim. Jest w porządku. Skoro w dodatku Alice mu ufa to nie ma się o co bać.- Uśmiechnęła się łagodnie.
I tak nie mogę się uspokoić...
~~Alex~~
O czym ja pierdolę ? Sama się denerwuję...Czemu do cholery nie wraca do domu ?!
~~Yuki~~
No niech mnie chuj Smile, spełnił wszystko co do joty i jeszcze trochę.
Tłumy ludzi bawili się przy marnym świetle kolorowych lamp, pijąc na potęgę. Muzyka rozsadzała bębenki, i wprawiała szyby w drgania. W domu kurwiło zielskiem i papierosami. Właśnie o to mi chodziło.
Oparłam się tyłkiem o komodę biorąc spory łyk wódki z colą. Nie, nie jestem pijana. Trochę podchmielona owszem, ale nie pijana. Rozejrzałam się po pokoju.
Uśmiech wdarł mi się na usta gdy zobaczyłam czerwonego, z jakimś kolesiem na kanapie. Ewidentnie ze sobą bajerują, nikt mi nie wmówi, że nie. "Jestem hetero" ta, ta bi jak chuj !
Zaczęłam się trochę kołysać w rytm muzyki, a leciała akurat Pink- Raise your glass. Zamknęłam na chwilę oczy coraz bardziej ruszając głową, a gdy je otworzyłam poczułam na sobie czyjś wzrok. Rozejrzałam się dookoła, jak się okazało niepotrzebnie, bo "obserwator" stał przy barku na drugim końcu pokoju, na wprost mnie. Nie znałam tej dziewczyny. Całkiem ładna, turkusowe krótkie włosy, kolczyk w nosie, rękaw na prawej ręce...
Uśmiechnęła się do mnie unosząc swoją szklankę, i również delikatnie się kołysząc. Zrobiłam to samo w geście toastu i niespiesznym ruchem przybliżyłam szklankę do ust.
Ona odbiła się od barku plecami, i bez żadnych zaburzeń w chodzie podeszła do mnie, nie zmazując uśmiechu z twarzy. Dopiłam to co miałam i odstawiła szklankę na komodzie, patrząc w jej mętnie niebieskie oczy. Stanęła pierdzielona w mojej strefie osobistej, pół a nawet mniej metra !  Kurwa jest głowę wyższa ode mnie.
Dopiła swojego drinka i postawiła swoją szklankę obok mojej. Zakołysała biodrami biorąc mnie za rękę w głąb pokoju. Pokręciłam od razu głową, ja kurwa nie tańczę, nigdy, chyba, że jak w domu nikogo nie ma...
Widać, że nic sobie z tego nie zrobiła, bo tylko położyła moją rękę na swojej talii. Zamknęła oczy z szerokim uśmiechem, zaczynając nieźle szaleć. A ja ? Cóż będąc po kilku drinkach pozwoliłam jej położyć rękę na swoim biodrze...
~~Andy~~
Pojechać po nią ? Przesadzam  ? Nie no nie przesadzam, po prostu już dawno miała być w domu !
Jak ją dorwę to dostanie taki wykład pt. "O której się wraca do domu",  że od tamtej pory panicznie będzie kampić na zegarek !
~~Yuki~~
Gdy piosenka się skończyła, i zaczęła lecieć następna turkus pochyliła się nade mną i poruszyła ustami jakby chciała coś powiedzieć, co oczywiście chuja dało bo muzyka całkowicie ją zagłuszyła.
Dotknęłam ucha chcąc ją o tym poinformować. 
Pokminiłam dosłownie chwilę, i złapałam ją za rękę. Pociągnęłam za nią delikatnie, by poszła za mną po schodach na górę gdzie muzyka o dziwo nie dudni tak głośno. Otworzyłam stary pokój Smile'a, którego nie używał,i właśnie dlatego było w nim czysto. Na ścianach wisiały jeszcze plakaty, flagi itp. czyli typowe pozostałości po nim. Zapaliłam małą lampkę, dającą ciepłe, ale i nikłe światło gdyż główne oświetlenie tego pokoju spierdolił czerwony. Z moją małą pomocą, ale ciiii. 
Usiadłam na łóżku.
-Teraz cię słyszę.- Powiedziałam, przyglądając się jej.
-Mówiłam, że mam na imię Sue, ale mówią Raven.- Odpaliła papierosa.- A tobie jak ?- Spojrzała na mnie z jakimś dziwnym błyskiem w oku.
-Alice, ale mówią Yuki.- Wzruszyłam ramionami wkładając fajkę do ust, ale nim zdążyłam wyjąć z kieszeni zapalniczkę Sue pochyliła się nade mną, kładąc dłoń na ramieniu i przyłożyła żar do mojego papierosa.
Była tak blisko, że spokojnie mogłam poczuć słodki zapach jej perfum. Powoli zaciągnęłam się dymem, i ciężko uwolniłam go z płuc. Usiadła na mnie okrakiem popychając przy okazji na łóżko.
-Nie...-Zaczęłam wyciągając go z ust i podnosząc się do siadu, ale ona od razu mnie uciszyła.
-Spokojnie.- Szepnęła zbliżając usta do mojej szyi, z których wypuściła powoli dym.
Przymknęłam oczy czując jak obłok mnie łaskocze, a zaraz potem jej wargi delikatnie smagające linie szczęki.
Gdyby nie to, że trochę wypiłam pewnie już by nie żyła...
-Drżysz.- Jej głos tuż przy moim uchu wywołał gęsią skórkę.
Położyłam rękę na jej ramieniu chcąc...a może jednak nie chcąc ją odepchnąć.
Sue tylko położyła na niej swoją dłoń z uśmiechem.
-Nie bój się. Raven się tobą dobrze zajmie.
-Nie lubię dziewczyn.- Warknęłam ledwo.
-Tak ?- Uniosła prawą brew do góry, łapiąc mnie zdecydowanie za podbródek bym się nie ruszała i połączyła nasze wargi.
Zebrałam się w sobie by ją odepchnąć, ale gdy już dotknęłam jej klatki opadłam z sił, nie byłam w stanie nawet lekko popchnąć Raven do tyłu....
A ona całowała mnie coraz bardziej zażarcie, popychając nas na łóżko. W pokoju nagle zrobiło się w chuj gorąco. Położyłam dłoń na plecach Sue czując jak porywa mnie chwila, i oddałam pocałunek. A ona w tym momencie go przerwała.
-A mi się wydaję, że jednak lubisz.- Zdjęła z siebie koszulkę, i rzuciła gdzieś poza łóżko.
Chwyciła moją dłoń, i położyła sobie na brzuchu skąd powędrowała nią w górę do linii stanika.
-Nie myśl.- Szepnęła pochylając się nade mną.- Czuj...-Poczułam dłoń wślizgującą się pod moją koszulkę...-Jesteś piękna wiesz ?-Spojrzała mi w oczy przybliżając swoją twarz do mojej.
Poddałam się całkowicie gdy znów mnie pocałowała...

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Szesnaste kłamstwo: "Jest dobrze"

~~Andy~~
Jej włosy pachną kawą...
Na chwilę obecną to było moje powietrze. Za każdym razem gdy brałem oddech, mój nos zanurzony w jej włosach mógł wyczuć delikatny zapach kawy.
Otrząsnąłem się jednak gdy poczułem, że drży.
-Zimno ?-Spytałem odsuwając się, na tyle by widzieć jej twarz.
Oplotła się ramionami, nadal drżąc i pokiwała głową. Zauważyłem gęsią skórkę na jej nogach i ramionach.
Ostrożnie zabrałem ją z parapetu, i przeniosłem na jej łóżko. Była rozpalona,a i tak upierała się, że jej zimno. Starłem krople potu z jej czoła, i przykryłem szczelnie kołdrą.
-Lepiej ?-Usiadłem znów przy jej łóżku.
Pokiwała mi jedynie głową, patrząc uważnie w sufit.
Siedziałem przy niej godzinę podczas, której Alex sprawdzała co u niej chyba 10 razy, a mi udało się wmusić w nią leki.
Nie odzywaliśmy się do siebie, ale nie była to nie zręczna cisza. Zwyczajnie nic nie mówiliśmy.
Gdy jednak powoli zaczęła odpływać, wstałem chcąc dać jej odpocząć. Jednak nim zdążyłem się dobrze wyprostować, złapała mnie za rękę.
-Możesz zostać ?- Spytała cicho cicho trawiona przez gorączkę.
Jej oczy jakby zyskały na ciepłych kolorach, gdy patrzała na mnie w sposób tak bezbronny, i błagalny, że nawet gdy bym nie chciał mimowolnie bym usiadł.
Od razu usiadłem z powrotem na fotelu.
Zamknęła oczy, luzując uścisk na mojej ręce. Wolną ręką odgarnąłem mokre włosy z jej czoła.
~~Alex~~
-Rozchorowała się na dobre.- Stwierdziłam schodząc po raz kolejny na dół.
-To jest jakiś nowy zestaw ćwiczeń ?-Spytała Sammi objadając się czekoladą i spojrzała na mnie.- Latasz non stop na górę i na dół. Wyrabiasz sobie łydki ?
-Tak, jestem zbyt leniwa by zapieprzać na dworze- Spojrzałam na tabliczkę czekolady w jej ręce.- Daj kawałek, nie bądź Juliet.-Zaśmiała się wyciągając tabliczkę w moją stronę. Ułamałam sobie jeden pasek.-Notabene jesteś brudna.- Mmmmm czekoladaaaaa.
 -Seriooooo ?-Jęknęła poirytowana.- Gdzie znowuuuuu ?
-Na poliku.- Starła.- I na drugim poliku.- Starła.- W kącikach ust.- Zlizała.- Na nosie.- Tym razem spojrzała na mnie trochę podejrzliwie, ale starła.- I na czole.
-Kłamiesz !- Krzyknęła oskarżycielsko.
Uniosłam prawą brew do góry i dałam jej małe podręczne lusterko. Wzięła je i widocznie się zgasiła widząc plamkę czekolady na swoim czole.
-....Jak ?-Wytarła to z mało kumatą miną.
-A bo ja wiem.-Wzruszyłam ramionami.
Zmarszczyła brwi. O-ho teraz będzie rozkminiać "jak ?" i "Kiedy?" to zrobiła. 
Po chwili jednak wzruszyła ramionami i wzięła się za czekoladę.
-Jesteś wykończona, idź się połóż.- Spojrzałam znów na Sammi, opierając głowę na ręce.
-Jestem złą siostrą, i opiekunem.- Wyszeptałam chowając oczy w dłoni.
-Oszalałaś ?-Usiadła przy mnie, by móc mnie przytulić.- Jesteś świetną siostrą. Martwisz się o nią, dbasz by nie wylądowała na ulicy, nie śpisz w nocy bo boisz się czy wszystko z nią w porządku. To prawda Alice ma swój charakter, i nie jest zbytnio ufna, ale jest teraz u nas. Jest dla nas wszystkich jak siostra, i może na nas polegać w każdej chwili, bo teraz tu jest jej dom. Duży kochający dom w, którym każdy się o każdego troszczy.- Odsunęła się ode mnie.- I to wszystko dzięki temu, że wywalczyłaś sobie prawo do opieki nad nią. Będzie lepiej, mówię ci.
Uśmiechnęłam się. Kto jak kto, ale Sammi powinna pisać przemówienia.
-Pójdę się położyć.- Wstałam kierując się do mojej wspólnej sypialni z Ash'em.
-Prawidłowo. I nie martw się, będzie lepiej.- Uśmiechnęła się, siadając z powrotem po turecku ze swoją czekoladą.
-A ty nie idziesz spać ?
-OooOOoOoOo nieeee, ja tu czekam na Jinxx'a, bo obiecał mi, że wieczorem zrobi moje ulubione spaghetti.
-O tej godzinie będziesz wcinać spaghetti ?
-Nie popuszczę mu !- Spojrzała na mnie z miną pt. "Mam gdzieś, że jest późno ! Ja chcę moje spaghetti i je dostanę !".
Pokręciłam głową z uśmiechem, i mówiąc jeszcze dziewczynie "dobranoc" poszłam do sypialni. Jednak gdy się w niej znalazłam jakby odechciało mi się spać. Zamiast tego podeszłam do szafy by wyciągnąć z niej spore pudło. Usiadłam z nim na łóżku, po turecku i zdjęłam z niego wieko. Ah, moje pudło wspomnień. Trzymałam tu rysunki, laurki, i różne inne dzieła zrobione przez Alice gdy była mała. Wyciągnęłam pierwszy z brzegu rysunek na, którym byłyśmy tylko my dwie z koślawo napisanym kredkami słowem "rodzina". Uśmiechnęłam się delikatnie, wyciągając laurkę. W wyciętym sercu zawieszony był kryształ, z naszyjnika. Jej kreatywność czasem mnie zaskakiwała. Ledwie odczytałam co było tam napisane. Przymrużyłam oczy "Najlepsza siostra na świecie". Moje oczy się zaszkliły i po chwili poczułam łzy ściekające po moich policzkach.
-Będzie lepiej.- Wyszeptałam sama do siebie, i pociągając nosem wyciągnęłam kolejne rysunki z pudła.
~~Andy~~
Mimo, że jej temperatura była wysoka, nadal dygotała z zimna. 
Jednak nie chciała bym chociaż wstał po koc. Przyglądałem się więc jak leży z zamkniętymi oczami, oplatając moją rękę od dłoni po łokieć, swoimi ramionami. Pot skroplił się na jej czole, więc starłem go jakąś znalezioną na podłodze koszulką. Pomyślałem, ze skoro chyba śpi to uda mi się pójść po ten koc, ale gdy tylko wstałem uchyliła powieki, i zacieśniła uścisk na mojej ręce.
-Nie idź.- Wyszeptała nie patrząc na mnie.
-Zaraz wrócę, idę tylko po koc.-Zapewniłem nadal stojąc.
-Jest dobrze, nie musisz.
Westchnąłem jedynie i usiadłem z powrotem na krześle.
-Zaśpiewasz mi coś ?- Ledwie co mówiła.
-Co ?- Spytałem próbując ukryć zdziwienie.
-Jesteś wokalistą nie ? Może być coś co napisałeś.
Uśmiechnąłem się delikatnie. Chyba polubię to, że jest chora.
Przeleciałem w myślach piosenki, wybierając w końcu Saviour.
Odchrząknąłem jeszcze dla pewności i zacząłem starając się nie śpiewać za głośno.
I never meant to be the one
Who kept you from the dark
But now I know my wounds are sewn
Because of who you are
I will take this burden on
And become the holy one
But remember I am human
And I’m bound to sing this song


Wzmocniła nieco uścisk na mojej ręce.

So hear my voice,
remind you not to bleed
I am here

Saviour
Will be there
When you are feeling alone, oh

A Saviour
For all that you do
So you live freely
Without their harm

So here I write my lullaby
To all the lonely ones
Remember as you learn to try
To be the one you love
So I can take this pen
And teach you how to live
But what is left unsaid
The greatest gift I give

So hear my voice, 
remind you not to bleed
I am here

Saviour
Will be there
When you are feeling alone, oh

A Saviour
For all that you do
So you live freely
Without their harm

Saviour
Will be there
When you are feeling alone, oh

A Saviour
For all that you do
So you live freely
Without their harm


Zmarszczyła lekko brwi, nadal nie otwierając oczu. 

When I hear your cries
Praying for life
I will be there

When I hear your cries
Praying for life
I will be there
I will fight.
I will always be there.
I will fight.
yeah...


I nagle stało się coś co było dla mnie równie możliwe co inwazja różowych żyraf z kosmosu...Po policzkach Alice popłynęły łzy...
Nie żeby płakała histerycznie czy łkała. Zwyczajnie leżała na boku z zamkniętymi oczami i nawet się nie krzywiąc pozwalała im płynąć.
Otrząsnąłem się z szoku, co nie było łatwe i delikatnym ruchem otarłem mokre strużki.
-Nie płacz.- Szepnąłem ścierając kolejną łzę.
-Nie płaczę, Mam taką gorączkę że woda ucieka z organizmu.-Mruknęła.
Uśmiechnąłem się.
-Oczy ci się pocą ?-Ależ ja się z niej nie nabijam.
-Mhm...
Pokręciłem głową, patrząc jednocześnie na zegarek.
-Późno.- Mruknąłem unosząc brwi do góry.
-Bardzo ?
-No całkiem...-Pokiwałem głową, znów patrząc na nią.
-Dziwnie tak jak ktoś się przejmuje twoją chorobą...-Prychnęła śmiechem.
-Nikt się tobą nie opiekował nie ?- Czując dziwny ucisk na sercu zacząłem delikatnie gładzić ją po głowie.
-Nie.- Znów prychnęła śmiechem.- Jak byłam chora, kradłam jakimś ludziom kasę, kupowałam tabletki, i ryglowałam drzwi żeby w spokoju odleżeć.
-Kradłaś ?- Mimo, że wiedziałem, mniej więcej jak wyglądała sytuacja z jej matką, to byłem w szoku.
-A skąd niby miałam mieć kasę ? Wiem, że wiesz o mojej matce, widać to po tobie.
Zamrugałem szybko.
-Tak, czasem można z ciebie czytać jak z książki.-Ona nigdy nie przestanie mnie zadziwiać...
Przetarłem twarz dłonią, czując już skutki późnej godziny. Uchyliła minimalnie powieki, ale i tak mogłem zobaczyć jej zmęczony wzrok. Spojrzała na mnie i osunęła się pod ścianę...by zrobić mi miejsce ?
-Mogę ?-Spytałem niekumato, na co ona lekko kiwnęła głową. Ta gorączka ma chyba z 50 stopni...
I teraz sam nie wiedziałem czy pójść do siebie...czy zostać...
~~~~
DAM ! DAM ! DAAAAAAM !!! Co się może teraz wydarzyć ?!xD I nie przyzwyczajajcie się do potulnej Yuki bo ona w końcu wyzdrowieje xD