Będę krótko pieprzyć. Wiecie co? Mimo, że rzadko coś tu wstawiam (bo jestem jakoś tak leniwa) to serio lubię pisać to opo. Polubiłam postać Alice, którą tu stworzyłam. Jest taką mną krzyczącą w głowie, bo nie jestem tak odważna jak ona. No cóż nie zanudzam. Miłego czytania...albo nie ale skoro to czytacie to chyba lubicie.
~~Alice~~
Obudziło mnie słońce świecące prosto w mój ryj. Przetarłam zaspane oczy, podnosząc się do siadu.
Rozejrzałam się wokół siebie, i mocno ziewając porozciągałam zastygłe mięśnie. Woda w jeziorku była o dziwo tak czysta, że widziałam dno.
Zanurzyłam w nim dłoń, była przyjemnie chłodna. Rozejrzałam się czy w najbliższym otoczeniu nikogo nie ma i ówcześnie zdejmując ciuchy wskoczyłam do wody. Cały brud podróży, i zmęczenie zniknęło. Pływałam sobie od czasu do czasu nurkując, aż w końcu położyłam się na plecach i dryfowałam.
Dosyć obijania.
W sumie racja.
Wyszłam z wody, i wytarłam mokre ciało koszulką. Ubrałam czystą, czarną bokserkę, i na to oczywiście ulubiona zielona koszula w kratę. Zebrałam resztę ciuchów i z jakimś dziwnym smutkiem spojrzałam na jeziorko.
-Trzeba iść dalej.-Westchnęłam, i już miałam odchodzić gdy poczułam, że mam coś w trampku.
I to coś sporego.
Zdjęłam go trochę poirytowana, i potrząsnęłam. Wypadł z niego ładny, gładki, kryształowo-podobny kamyk. Nie wiem jak to określić, to lekko przeźroczysty, różowy kamyk. Podrzuciłam go lekko, by potem obrócić w stronę słońca. Fajnie się w nim mienił. Schowałam go do kieszeni spodni, i w końcu zakładając buta poszłam dalej.
~~Matt~~
Wyłączyła telefon...? Powoli odsunąłem komórkę od ucha.
-KURWA MAĆ!- Wplotłem palce we włosy.
Chuj nie strzeli zaraz na miejscu i wywali z butów. Szukać jej. Jedyna myśl.
-Ale kurwa gdzie?- Obskoczyłem chyba wszystkie miejsca gdzie chodziliśmy itp.. Nigdzie jej nie było.
Nerwowo zacząłem się bawić naszyjnikiem z krukiem, który kiedyś dostałem od Alice na urodziny.
-Gdzie ja mam cię szukać dziewczyno.- Załamka totalna.
Nagle z dupy kompletnie usłyszałem szczekanie.
-Co jest?- Wyjrzałem przez okno wychodzące na furtkę do ogrodu.
Stał tam demon, jakby nerwowo rozglądając się po ogrodzie.
Wyszedłem z domu. Gdy tylko mnie zobaczył zamerdał ogonem i podskoczył.
Otworzyłem mu bramkę, i uklęknąłem przy nim.
-Co jest stary.-Podrapałem go z uśmiechem za uchem.-Wypuścili cię już?
Pies zaszczekał i poleciał do mojego domu.
Jeśli Yuki wyruszyła gdzieś bez demona to oznacza, że serio jest źle.
Poczłapałem za nim, patrząc smutno jak biega po domu.
-Nie ma jej tu.- Zbiegł do mnie na dół wąchając wszystko.-Też nie wiem gdzie jest.
Zsunąłem się plecami po ścianie. Demon podszedł do mnie powoli z położonymi uszami.
Pogładziłem go po głowie.
-Ty też szukałeś wszędzie co?- Nagle jak na hasło podbiegł do drzwi głośno szczekając.
Wstałem z podłogi, nie rozumiejąc o co mu chodzi.
-Co?- Pies tylko podrapał drzwi nadal szczekając.
Nagle doznałem olśnienia.
-Daj mi kilka minut.
Pobiegłem na górę. Szybko zacząłem pakować do plecaka jakieś ciuchy i inne rzeczy. Kasa, fajki, komórka, najważniejsze. Założyłem spakowany plecak na ramiona, i chwytając deskę zbiegłem na dół.
-Idziemy jej szukać.-Pies zaszczekał, a gdy otworzyłem drzwi wybiegł z domu.
Zakluczyłem drzwi, i bez zastanowienia ruszyłem za psem.
-Niuchaj demon, wyczuj panią. No dawaj szukaj.- Dopingowałem psiaka wąchającego wszystko wokół, aż w końcu zaszczekał kilka razy i pobiegł przed siebie.
Wskoczyłem na deskę i pognałem za nim.
Yuki przysięgam jak cię znajdę to porządnie skopię ci dupsko tępy zjebie.
-Niuchaj demon, wyczuj panią. No dawaj szukaj.- Dopingowałem psiaka wąchającego wszystko wokół, aż w końcu zaszczekał kilka razy i pobiegł przed siebie.
Wskoczyłem na deskę i pognałem za nim.
Yuki przysięgam jak cię znajdę to porządnie skopię ci dupsko tępy zjebie.
~~Alice~~
-Znów mnie wzywa szlaaaaaak.- Śpiewałam sobie idąc polną drogą.
Zamknij już japę!
-Znowu słyszę ckliwy szlaku zeeeeeew.- Z wrednym uśmiechem śpiewałam dalej.
STUL TEN PYSK!
-Oj przestań pośpiewałabyś ze mną.- Zaśmiałam się idąc dziarskim krokiem przed siebie.
Co ci tak kurwa wesoło, co?
-Sama nie wiem.- Wzruszyłam obojętnie ramionami.
Uniosłam brew do góry.
-To co pośpiewasz ze mną?
To oficjalne. Już do końca cię pojebało.
-W sumie racja. Ale warto było.- Zrobiłam obrót wokół własnej osi.
Ah jaki ja mam kurwa dobry humor no sama nie wierzę.
-No weź znasz słowa.- Nie wytrzymałam.-Znów mnie wzy...
SKOŃCZ JUŻ DO KURWY NĘDZY SZAŁU IDZIE DOSTAĆ OD TWOJEGO WYCIA!
Syknęłam trzymając się za skroń. Wydarła się tak głośno, że aż zabolało.
-Jezu dobra.- Mruknęłam rozmasowując je.
Koszula powiewała mi na lekkim chłodnym wietrze, włosy latały gdzieś za głową, a nogi powoli kroczyły przed siebie.
Po kilku godzinach doszłam do jakiejś małej wioski. Serio takie typowe zadupie po środku niczego.
Usiadłam na ławce, na czymś co udawało przystanek...chyba, i odpaliłam papierosa. Zaciągnęłam się z ulgą i rozsiadłam na ławce.
Jesteśmy już daleko.
-Yap.-Zamknęłam oczy.
Spokój cisza i...
-NO I KURWA PÓJDĘ ŻEBYŚ WIEDZIAŁA!
Kto do cholery zakłóca mi ciszę i spokój? Kogo mam jebnąć?
-ZOBACZYSZ GÓWNIARO JESZCZE WSPOMNISZ MOJE SŁOWA!
-CHUJ KŁADĘ NA WAS WSZYSTKICH!
Otworzyłam oczy wściekła jak nie wiem co. Jakaś dziewczyna kłóciła się z jakąś kobietą przed domem. Znaczy ona chyba wyszła z domu a ta darła za nią ryj. Ja jebie..
Odeszła dalej a kobieta zatrzasnęła z hukiem drzwi. Drama rodzinna?
Blondynka (bo taki kolor miała ów dziewczyna) wściekle kopnęła jakiś przerdzewiały znak drogowy, klnąc niemalże jak ja. Obczajanie mode on. Niska laska, włosy lekko falowane blond do połowy pleców, ale nie kręcone, ubrana jak...w sumie podobnie do mnie, takie ni to punk ni to metal ni to emo. Wygląda na nieźle wkurwioną iiiii właśnie idzie chodnikiem w moją stronę.
-Umrzyjcie kurwa wszyscy, mam to gdzieś.Podeszła do tablicy informacyjnej wiszącej przy ławce na której siedziałam.- Jakiś autobus żeby spierdolić z tego zadupia błagam.- Warknęła pod nosem, wyciągając papierosy i zapalniczkę...która nie działała.
Wzięła głęboki oddech wyprowadzona kompletnie z równowagi. Chyba dopiero teraz skminiła się, że tu jestem. Widać, że lekko ją to zaskoczyło bo drgnęła na mój widok. Nie dziwota mam blizny na ryju, różnokolorowe oczy, i wyglądam jakbym uciekła z zakładu dla ludzi z wyobraźnią. Czytaj psychiatryk.
-Sorry masz może ognia?- Spytała się po krótkiej chwili.
Nie kurwa fajkę, którą trzymam w dłoni odpaliłam siłą woli.
Bez słowa podałam jej zapalniczkę. Dziewczyna usiadła obok odpalając sobie papierosa i oddała mi zapalniczkę.
-Dzięki.
-Spoko.
Siedziałyśmy w ciszy karmiąc nasze raki, a ja dopiero teraz zauważyłam, że laska ma na szyi dużą bliznę oparzeniową. Jakby ktoś wylał jej dawno temu gorący olej w tym miejscu.
Była też obdziarana. Krótki rękawek zdradzał jej niezłe nawet tatuaże, a jakby się tak bliżej przyjrzeć to i blizny.
-Dobre tatuaże.- Odparłam jakoś od niechcenia a ona spojrzała na swoje ręce a potem na mnie.
-Niezłe blizny.- Odpowiedziała patrząc na moją twarz.
Pamiątka po tych śmieciach, aż sama się dziwię że dałam sobie pochlastać mordę.
Zaśmiałam się wypuszczając dym z płuc.
-Miastowa?- Kontynuowała tę dziwną, ale swobodną rozmowę.
-Można chyba tak powiedzieć.-Wzruszyłam ramionami.
-To co tu robisz?- Mrużyła oczy patrząc na mnie.
Normalnie powiedziałabym "A chuj cię to obchodzi?", ale w sumie byłam tak wyczilowana, i miała tak wszystko w dupie, że naszło mnie na gadanie.
-Spierdoliłam.- Pokiwałam głową gasząc peta.
-Daleko jesteś od domu?- Pytała dalej.
-Wyjebane mam na taki "dom", i tak już sporo od niego.- Pokiwałam znowu głową.
-Zazdroszczę, też chciałabym stąd uciec.- Wywaliła peta przed siebie.
-To ucieknij, trzyma cię coś?
Wzruszyła ramionami.
-Nic.-Spojrzała znów na mnie.- Angel jestem.
-Yuki.
Żadna z nas chyba nie czuła potrzeby podawania imion.
~~Andy~~
Zawiadomiliśmy w końcu policję. A raczej Alex to zrobiła. Przyjęli zgłoszenie, wzięli zdjęcie młodej, i wdrążyli jakieś procedury poszukiwania. Rain zdawała się chcieć postawić służby w całym kraju na nogi. Nie dziwię się...
Siedząc w kuchni z papierosem i zimną już kawą, wyglądałem z okna na ogród. Atmosfera w domu była dziwna, wszyscy byli przejęci takim nagłym zniknięciem Alice, i zdawali się dziwnie zawieszeni. Nie oceniam, sam czułem się dziwnie. W domu zrobiło się jakby pusto.Niby rzadko była w domu, i raczej poruszała się po nim jak duch ale była... Co ja gadam? JEST członkiem tej naszej pseudo rodzinki. Martwiliśmy się o nią. Zgasiłem papierosa w pamiętnej popielniczce, i patrząc na nią uśmiechnąłem się. Trochę wymuszenie, ale zawsze coś.
-Obyś wróciła do domu.- Wyszeptałem do siebie z nutą nadziei.
Siedząc w kuchni z papierosem i zimną już kawą, wyglądałem z okna na ogród. Atmosfera w domu była dziwna, wszyscy byli przejęci takim nagłym zniknięciem Alice, i zdawali się dziwnie zawieszeni. Nie oceniam, sam czułem się dziwnie. W domu zrobiło się jakby pusto.Niby rzadko była w domu, i raczej poruszała się po nim jak duch ale była... Co ja gadam? JEST członkiem tej naszej pseudo rodzinki. Martwiliśmy się o nią. Zgasiłem papierosa w pamiętnej popielniczce, i patrząc na nią uśmiechnąłem się. Trochę wymuszenie, ale zawsze coś.
-Obyś wróciła do domu.- Wyszeptałem do siebie z nutą nadziei.
~~Alice~~
-To stąd masz te blizny na twarzy?- Angel patrzała na mnie z uniesionymi brwiami.
Okej to będzie trudne do wyjaśnienia. Znaczy trudne do wyjaśnienia to, że leżę z nią na trawie, paląc skręta i gadając o życiu, a raczej naszych życiach. Jakoś tak wyszło...
-Yap, i nie tylko na twarzy.- Odpowiedziałem powoli wypuszczając dym z płuc.
Był już wieczór. Na niebie pojawiły się gwiazdy, i księżyc, a my leżałyśmy zjarane, gadając od kilku godzin.
-Jaaa...-Wzięła ode mnie blanta,którego jej podałam i sama się zaciągnęła.- Masz sporo na koncie.
-Ty też...- Z dziewczyny jest niezły kawał suki, i o dziwo nie w negatywnym sensie. Znaczy jest spoko, jest...trochę jak ja...
-Ja nie mieszkałam z zespołem, znaczy jakimiś garażowymi, ale nie pokroju Black Veil Brides.
-Fanka?- O rany...
-Nie, są spoko ale świrem na ich punkcie nie jestem.- Wypuściła dym, a gdy na nią spojrzałam miała tak zamglone oczy, że zdawała się być nieobecna.
-To tylko brzmi tak fajnie.- Westchnęłam patrząc znów w niebo.-Nie żałuję.
-Domyślam się po reszcie opowieści.- Przekręciła się na bok tak, że bezpośrednio patrzała na mnie.- Ale z tego co mówisz chyba cię lubili.
-Nie...Znaczy...To nie jest tak. Musieli być mili, ale wiesz jak jest.- Ani drgnęłam.
-Wiem.- Kątem oka widziałam jak się we mnie wpatruje.- Moja matka może nie pije ale jest ćpunką.
-Wow...-Teraz jednak przekręciłam się na bok jak ona, dzięki czemu miałyśmy kontakt wzrokowy.
-Serio. Już jej nawet wisi co bierze, byle się naćpać. Chyba ją nawet widziałaś.- Pokiwałam głową.- Jakimś cudem udało jej się zdobyć działkę, i strasznie się wkurwiła bo...w sumie nie wiem po prostu musiała się na czymś wyżyć i padło na mnie.-Wzruszyła ramionami.- A jak u ciebie z ojcem?
-Zostawił nas jak matka była już totalnym wrakiem a ja byłam mała. Potem się dowiedziałam, że ma córkę. Znalazła mnie, bo jak się okazało jej matka i on zginęli w wypadku. Co najlepsze jest jakoś mniej więcej w moim wieku. Mam 17 lat niedługo.- Angel uniosła brwi do góry.-No, ale nie mam z nią kontaktu. Nie pytaj.
Dziewczyna pokiwała głową na znak, że rozumie.
-A u ciebie?-Spytałam, a ona zareagowała jakby nie był to zbyt miły temat.- Nie mów jeśli nie chcesz.-Dodałam szybko.
-Nie, nie mam na tym zadupiu z kim pogadać, nawet telefonu nie mam, żeby pogadać z kumplami z innego miasta. Chcę się w końcu wygadać.- Wzięła głęboki oddech.- Wiesz, moja matka jest śmieciem, pewnie sama widziałaś. Ja jestem oczywiście z czystego przypadku.- W tym momencie jej głos ucichł i mówiła prawie szeptem.- Odkąd skończyłam 12 lat ojciec mnie...- Otworzyłam szerzej oczy.-...Gwałci.- Dokończyła przełykając ślinę.- Mam 19 w tym roku.
Zapadła cisza podczas, której analizowałam wszystko co mi powiedziała.
Po jakimś czasie podczas, którego żadna z nas ani drgnęła w końcu wydusiłam.
-Mówiłaś coś o przyjaciołach w innym mieście?
-No ta...- Odpowiedziała dziwnie zmieszana.
Nie waż się...
Zignorowałam ją.
-Chcesz iść ze mną? Wybywam rano, jeśli chcesz mo...-Nie dała mi dokończyć.
-Tak.- Podniosła się ledwie co z ziemi i podała mi rękę.- Spadłaś mi z nieba, wreszcie się stąd wyrwę...
-To na ciebie tu mówią Angel.- Uśmiechnęłam się lekko.
Co trawa robi z ludźmi...ze mną szczególnie.
Z samego rana blondyna weszła do swojego pokoju przez okno, wzięła swoje rzeczy i ówcześnie podprowadzając śpiącemu ojcu nieco hajsu z nieserdecznym "chuj ci w dupę" wyszła tym samym oknem.
-Gotowa.- Podbiegła do mnie z uśmiechem.
-Widzę, chodź.- Ruszyłam do przodu, a ona poczłapała za mną.
Będziesz tego żałować śmieciu. Jesteś głupsza niż myślałam.
-Zamknij się.- Powiedziałam tylko lekceważąco.
-Nic nie mówiłam.- Angel dziwnie się na mnie spojrzała.
O-ho...
-Nie do ciebie. Nie przejmuj się, jesteś wolna.- Uśmiechnęłam się do niej delikatnie.
-Masz rację.- Uniosła obie ręce do góry i podskoczyła parę razy do przodu.- Wolna!
Zaśmiałam się patrząc jak dziewczyna robi gwiazdę i ogólnie się wydurnia. Obie uciekłyśmy z naszych klatek.
~~Matt~~
-Gdzie ty mnie prowadzisz?- Demon wywiózł mnie za miasto gdzie zboczył z głównej drogi i zaprowadził nad jakieś jezioro.-Wow...-Nie powiem zapierało dech.
Pies zatrzymał się w jednym miejscu i porządnie je obwąchiwał.
-Znalazłeś coś stary?- Podszedłem do tego miejsca.
Trawa była w nim położona jakby ktoś tu leżał czy siedział.
Była tu na bank.
-Dobra robota demon, świetny pies.- Pogłaskałem go po głowie, na co zamerdał ogonem.
Usiadłem na trawie i wyciągnąłem z plecaka na szybko zgarniętą niedojedzoną kanapkę z kuchni.
Połowę zjadłem, połowa była dla Demona. Przeżuwając ostatni kęs spojrzałem w niebo.
-Znajdziemy ją Demon ja to czuje.- Pies zaszczekał jakby się ze mną zgadzał.- Musimy.
Ja cię znajdę pało jedna zobaczysz, a w tedy skończy się miły Wiśniewski! Koniec kurwa!
-Tego żeś spierdoliła beze mnie ci nie wybaczę.- Mruknąłem patrząc na nasze wspólne zdjęcie w telefonie.- A ja się z tobą słodyczami dzieliłem zdrajco...
~~Andy~~
Już dawno tak mnie nie bolała głowa...Nie mogę spać, nie mogę jeść, nie mogę normalnie myśleć. Nie wiem co się stanie szybciej, Alice wróci do domu, czy ja się przekręcę.
W podobnym mi stanie jest Alex, ale ona tak jak zwykle kręci nosem na jakiekolwiek leki, teraz co chwila łyka tabletki na uspokojenie. Które z tego co widzę ani trochę nie działają.
Zszedłem na dół do salonu gdzie siedziała razem z Ash'em.
-Jakieś nowe wieści?- Spytałem siadając naprzeciw nich.
Pokręciła powoli głową, zdawała się być nieobecna.
-Nic, nie mają jeszcze nic.- Wtuliła się mocniej w basistę.
Widać, że strasznie to przeżywała.
-Dopiero zaczęli, jeszcze coś znajdą. Ja w to wierzę.- Jak zwykle optymistyczny Ashley pocałował ją w policzek.
Facet sporo się zmienił odkąd ją poznał. Nadal jest idiotą, jest dziecinny, tępy, i czasem mam ochotę wywalić go przez okno, ale w pewien sposób dorósł. Nie żeby wyrósł z np. Hello Kitty ale w jakimś sensie koleś się poprawił. Jednak to wciąż stary Ash...eh co miłość robi z ludźmi.
Na kolana wskoczył mi jeden z moich kotów. Od razu przypomniało mi się jak Alice się z nimi bawiła. Przytuliłem się do jego miękkiego futra, myśląc gdzie teraz jest młoda. A przede wszystkim czy jest bezpieczna, czy nic jej się nie stało...czy choć trochę tęskni za nami...za mną...
Wiem, że mój komentarz pewnie nic nie będzie znaczył (dlatego nic nigdy nie komentuję) ale... Trafiłam tu niedawno i Twoje opowiadanie jest naprawdę fajne. Życzę weny i czekam na kolejne części.
OdpowiedzUsuńScáth
Każdy komentarz jest dla mnie ważny :) Mam większą ochotę pisać gdy widzę, że serio ktoś to czyta i pokazuję czy mu się podobało czy nie. Dziękuję ^^
UsuńFajnie, że tak myślisz. Dzięki
UsuńScáth
Czytam Twoje opowiadanie już od dłuższego czasu. Uważam je za naprawdę ciekawe i często sprawdzam czy już pojawił się kolejny rozdział. Czekam na kolejne części i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńEnris
Twoje opowiadania są po prostu świetne i tyle. Nie mogę się doczekać następnych rozdziałów. Pozdrawiam i życzę weny!
OdpowiedzUsuń~Tori
Zajebistą opowiadanie. Inaczej tego opisać się nie da :-D
OdpowiedzUsuńŻyczę wiele ciekawych pomysłów
Pinqvin
Ale zajebiście mi się czytało ten rozdział :D Weny życzę :3
OdpowiedzUsuńJest tylko jedno słowo, aby zdefiniować twój kunszt... ZAJEBISTE!!
OdpowiedzUsuń