Otarłam strużki krwi lecące z mojego nosa i rozciętej wargi.
-Macie jeszcze jakiś kumpli ?- Spojrzałam z wrednym uśmiechem na wijących się z bólu goryli.
-Ty kurwo.- Jęknął jeden za co zarobił kopa w brzuch od czerwonego.
Scena walki była zbyt drastyczna więc jej nie opiszę. Ja nabyłam ranę na wardze i z deka rozwalony nos, a smile rozwalony nos i kostki. Za to tych 6 typów zwijało się bólu na ziemi.
Z uśmiechem przybiłam piętkę z czerwonym.
-I pamiętajcie. Nigdy nie skaczcie do obcych.- Splunęłam na kolesia, który śmiał mnie nazwać "Małą".
-Jeszcze was dorwiemy...
-Czekamy.- Prychnęliśmy wspólnie i zostawiliśmy ich na pastwę miejskich gwałcicieli.
Gwizdnęłam, by zwrócić uwagę demona.
-Demon zostaw go już, i tak się nie podniesie.- W końcu puścił jego poszarpaną bluzę i poszedł z nami.
Matt odprowadził mnie pod dom.
-Może jednak wejdziesz to ci to przemyje stary ?- Niezbyt mi się uśmiechało puszczać go w takim stanie do domu.
-Nie spoko dam radę. Dzięki za troskę.- Uśmiechnął się i przybił mi żółwika na pożegnanie.
-W końcu jesteśmy przyjaciółmi nie ?- Objęłam go na chwilę.
Uniósł jeszcze dłoń i zniknął za zakrętem. Spojrzałam na demona i wzruszyłam ramionami, na co on położył uszy.
Spojrzałam na swoją rękę. Pięknie cała w zaschniętej krwi. Nie mojej oczywiście, choć może i bo wycierałam nią wargę. Niezbyt entuzjastycznie skierowałam kroki do "domu".
Po cichu zamknęłam drzwi i przeszłam salon, schody i prosto do pokoju. Udało się co za fra...
-Jest po 1 w nocy.- I zapaliłam światło, i kogo widzę ? Alex...- C...coś ty zrobiła ?!- Jak oparzona wstała z łóżka i obejrzała moją twarz.- Ktoś cię pobił ?! Czemu jesteś taka poobijana ?!
-Ba dziewczyno gdybyś widziała tamtych frajerów !- Uśmiechnęłam się zadowolona z siebie.
-Czekaj...to ty ich pobiłaś ?!
-Przysapali się to dostali po mordach.- Wzruszyłam ramionami i rzuciłam torbę na łóżko.
Alex złapała mnie za rękę i sprowadziła na dół do kuchni.
Posadziła mnie na krześle a sama podeszła do szafek, by wyciągnąć apteczkę.
-Nie trzeba Jezu.- Przewróciłam oczyma widząc jak wyciąga waciki, wodę utlenioną, i takie dziwne coś by rana się łatwiej goiła.
Nie odpowiedziała mi. Namoczyła wacik i delikatnie zaczęła mi zmywać krew z brody i nosa.
Wycierała tą krew i wycierała i końca nie widać...
-Jedziemy do szpitala.- Powiedziała gorączkowo, gdy wyrzuciła już piąty nasączony krwią z mojej wargi wacik.
-Poooo coooo ?- Jęknęłam gdy ona już była gotowa do wyjścia i popędziła na górę zapewne po kierowcę.
Spojrzałam w dół. Fuck mam całą koszulkę we krwi... Zgarnęłam wacik i przyłożyłam go do wargi.
Skurwysyn przywalił mi z sygnetu.
Usłyszałam kroki na schodach i chwilę potem zobaczyłam zaspanego chłopaka Alex i ją samą.
-Wstawaj.- Chwyciła mnie za rękę i zaprowadziła do auta.
Po jakichś 2 minutach jazdy Alex wybuchła.
-NIE MOŻESZ JECHAĆ SZYBCIEJ ?!
-Przecież się nie wykrwawię.- Mruknęłam nim Ash powiedział cokolwiek.
Jak za złość moim słowom, z wacika, którym tamowałam krwotok zaczęło cieknąć mi po ręce.
Ja trzymałam się normalnie, choć lekko zajebało mi się w głowie, za to moja siostra była blada jak ściana i wyglądała jakby miała zaraz zemdleć.
W końcu dojechaliśmy do szpitala. Wysiadłam na spokojnie, ale Alex musiałam się opierać o swojego.
Przewróciłam oczami i sama weszłam do budynku.
-Dobry wieczór.- Machnęłam pielęgniarce.- Mam rozciętą wargę i mi krew ciągle leci.
Gdy kobieta odwróciła się w moją stronę, aż pisnęła. Krew spływała mi po ręce aż po łokcie.
-I troszkę mi słabo.
Nie czekając na nic chwyciła mnie ostrożnie pod ramie i zaprowadziła do gabinetu.
-Panie doktorze krwotok. Rana nie zasklepia się, i ubywa z niej dużo krwi.- Wyrecytowała ostrożnie sadzając mnie na fotelu.
Szybko oczyszczono mi ranę i zszyto, przy okazji opatrzyli mi też nos i jakieś drobne ranki. W czasie szycia lekarz pytał gdzie się tak załatwiłam, czy boli, i gadał, że nie warto się wdawać w bójki. Pfff panie to nie moja pierwsza bójka i nie pierwsze szycie.
Gdy było już po wszystkim miałam dwa szwy na wardze i jakiś dziwny plaser w nosie. Nie wnikam.
-Yuki ?!- Jak burza wparowała zdyszana Alex.
-Ma pan coś dla niej na uspokojenie ?- Spytałam patrząc na lekarza, a wskazując na nią.
-Nic ci już nie jest ?!- Podbiegła i dokładnie obejrzała wargę, i nos.
-Pani siostra, miała rozerwaną całą czerwień wargową, dlatego krwotok nie chciał ustać. Musiałem zszyć ranę inaczej zemdlałaby z niedokrwienia.- Spojrzał na mnie kręcąc głową.- Miałaś szczęście, że nie uderzył w ten twój kawał metalu.- Tu wskazał na mojego kolczyka.- W tedy dopiero nie byłoby ciekawie.
Wzruszyłam ramionami i oblizałam wargę.
-Mogę już ją zabrać ?
-Tak, oczywiście ale...- Podał jej tabletki i plastikowy kubek z wodą.- Dobrze pani zrobią.- Alex zażyła tabletki z niezbyt zadowoloną miną. Nie cierpiała lekarstw.- Musze przyznać, że nie przesadzałaś.- Spojrzał na mnie z uśmiechem.- Twoja siostra przeżywa gorzej od ciebie. Ty się nawet nie skrzywiłaś przy szyciu.- Nie pierwsze nie ostatnie.
Dał jeszcze tabletki przeciwbólowe dla mnie, i jakąś maść.
Gdy dotarliśmy do domu byłam wykończona, i myślałam tylko o łóżku i wtulonym we mnie psie.
Demon podleciał do mnie gdy tylko przekroczyłam próg domu, skakał, machał ogonem i cały czas chciał bym zwracała na niego uwagę.
Poszłam na górę, lecz nim weszłam do pokoju odwróciłam się do Ash'a i Alex.
-Dzięki.- Rzuciłam i zamknęłam się w swoich czterech ścianach.
Zegarek pokazywał wpół do 3. Pierdole jutro chyba nie wstanę. Ściągnęłam poplamione ciuchy i naciągnęłam na siebie jakieś spodenki, i koszulkę na krótkim rękawkiem, z napisem "Won do piekła kurwo wściekła". Spinać włosów już mi się nie chciało.
Walnęłam się na łóżko i od razu zasnęłam.
Rano obudził mnie irytujący, pulsujący ból w wardze. Nie żeby był jakiś nie do wytrzymania, ale wkurwiał.
Przypomniałam sobie o tabletkach, i maści.
Uważając, by nie obudzić śpiącego obok mnie psa wstałam i zbiegłam na dół. Ja się chyba zastrzelę, na dole była już cała ferajn, prócz mojej siostry. Spojrzałam w lustro. Warga o dziwo prawie mi nie spuchła, ale była mocno zaczerwieniona wokół szwów. Mogłam jednak spiąć te włosy, bo teraz moja czerwona grzywka była bo bokach, z tyłu i w górze. Machnęłam na to ręką. Wyjebane.
Weszłam do kuchni, starając się zakryć włosami twarz. Sięgnęłam do szafki skąd wczoraj Alex wyciągała apteczkę
-Jak tam warga ?- Ash popijając kawę spojrzał na mnie. Ty skurwielu.
-A co się stało ?- Jake spojrzał na zbyt ciekawskiego basistę, z resztą jak wszyscy.
-Pobiła się wczoraj.
-Od razu wydrukujcie to w gazetach !- Krzyknęłam spoglądając na nich.
Wyciągnęłam apteczkę a z niej leki i maść. Połknęłam je szybko, i posmarowałam ranę.
-Musieli ci aż szyć ?!- Andy podniósł moją twarz za brodę patrząc na wargę.
-Nie pozwalaj sobie !- Walnęłam go w te parszywą łapę.
-Opanuj się mała wariatko !-Kukła kontratakuję.
Obróciłam się w jej stronę by dobrze widziała napis na koszulce i uśmiechnęłam się wrednie gdy, aż otworzyła usta oburzona.
Minęłam ją w przejściu i pobiegłam do pokoju. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się, a mianowicie ubrałam spodnie, jakąś czarną bokserkę, ogarnęłam włosy, i pomalowałam oczy.
Ból powoli zanikał dzięki czemu trochę się uspokoiłam.
Spojrzałam na demona, który od dłuższego czasu mi się przyglądał.
-Idziemy ?- Odpowiedział głośnym szczeknięciem.
Spacerowaliśmy po parku. Pogoda była w porządku więc mogłam chodzić na krótki rękawek.
Przemierzaliśmy powoli wydreptane ścieżki, ja oczywiście z papierosem w ręku, a demon bez smyczy. Nigdy nie trzymam go na smyczy, bo to bez sensu, i tak się mnie słucha więc nie ucieknie, a bez mojej komendy nikogo nie ugryzie.
W końcu usiadłam w cieniu jakiegoś drzewa i oparłam się wygodnie o pień. Pies położył się przy mnie.
Jego głowa wylądowała na moich kolanach, reszta rozłożyła się na trawie.
Podrapałam go za uchem.
Peta zgasiłam i wyrzuciłam do stojącego niedaleko kosza.
I jak na zawołanie psiarnia na obchodzie kurwa. Przechodzili kij wie po co w pobliżu, więc czemu by do mnie nie podejść.
-Wyrzuciłam do kosza.- Powiedziałam na wstępie.
-A co pani wyrzuciła ?- Boże ten facet ocieka potem. Słyszałeś ty kiedy o antyperspirancie ?
-Papierek.- Odpowiedziałam dziecięcym głosem.
-A nam się wydaję, że jednak papierosa.- I się zaczyna.
-To źle się wam wydaję.- Wstałam i otrzepałam spodnie.
-Mandat.
-No chyba se w chuja lecisz.- Mój kurwa niepohamowany język.
-Nie, mandat za palenie w miejscy publicznym.-Wyciągnął jakieś papierki.
Prychnęłam śmiechem.
-Wesoło ci ?- Myślisz, że jak to powiesz to ja się przestraszę ? Gościu chyba jesteś tu nowy, bo stali bywalcy wiedzą, że na mnie to nie działa.
-Bardzo, a twoja czerwona morda mnie rozpierdala już do końca.- Serio był czerwony, ale nie wiedziałam czy ze złości, czy dlatego, że tak gorąco.
-Mam ci dołożyć jeszcze za obrazę policjanta na służbie ?
-Nie.- Nie, nie ja to powiedziałam, ale głos znałam..
Gdy się odwróciłam zobaczyłam Andy'ego, który ze spokojem odebrał mandat od psiarza.
-Zapłacić można na Komendzie.- Poinformował jeszcze mundurowy i odszedł.
Nie, nie byłabym sobą gdybym nie szczeknęła za nimi.
-500 mandatu za palenie w miejsc publicznym.- Powiedział wokalista patrząc na mnie.
-No co ? Gdybyś się nie wtrącił nie byłoby sprawy.- Rzuciłam całkowicie nie przejęta.
-Palenie w miejscu publicznym.- Podkreślił jakby karcąc mnie spojrzeniem.
-Moje płuca, moja sprawa nie ?
-Oddawaj fajki.- Wyciągnął łapę po MOJĄ własność.
-No chyba cię pogięło.
wtorek, 22 kwietnia 2014
poniedziałek, 21 kwietnia 2014
Piąte kłamstwo: "Sama dam radę"
-To tu ?
Wysiadłam z auta zabierając swoją torbę z miejsca obok. Stałam właśnie na podjeździe mojego nowego miejsca zamieszkania... Niby ok spory ogród, sam budynek też do ciasnych nie należał. Tylku kuźwa ten kolor jakiś taki dziwny, jak on się nazywał....łososiowy ? Chyba, że źle widzę po ciemno już
-I jak ci się podoba ?- Alex zaszła mnie od tyłu, i położyła mi łapy na ramionach.
-Budynek jak budynek.- Stwierdziłam rozglądając się po ogrodzie.
Mój kochany pies siedział wiernie przy mojej nodze, i czekał razem ze mną na resztę ferajny siostry.
Długo czekać nie musieliśmy. Z budynku wyszło kliku chłopaków, i parę dziewczyn. Patrzcie jakie mają banany na mordach. No poczekajcie z dwie godzina a przekonacie się, że wasze życia właśnie zamieniły się w koszmar.
-Hej młoda.- Jeden z nich podał mi rękę.- Jestem Andy.- Ten sztuczny uśmieszek sobie wiesz gdzie wsadź.
Andy, Andy....To chyba wokalista jest...
-Jeszcze jeden taki tekst a zarobisz w zęby, stary.- Warknęłam. Nienawidzę tego durnego słowa.
Zawiesił się widząc, że nie jestem do nich pokojowo nastawiona. Słusznie, cofnij się. Przestrzeń osobista kurwa.
-Nie lubi jak mówi się do niej młoda.- Ostrzegła go Alex na ucho.
Jedna z nich tylko nie udawała, że cieszy ją moja obecność. Była wręcz naburmuszona.
-Co to za pchlarz ?- Właśnie ta durna baba spojrzała na demona.
Zagotowało się we mnie.
-Nie obrażaj mojego psa, bo on w przeciwieństwie do ciebie zasługuję na imię sztuczna kukło.- Już miałam jej przywalić, ale siostra mnie przytrzymała.
Kurwa puść mnie ona powinna dostać w ryj za nazwanie go pchlarzem !
-Ty gówniaro.- Warknęła kukła. Oooo coś czuję, że z nią będzie beka.
-Skoro ja jestem gówniara to ty od dziś będziesz kukła.- Mój wredny uśmiech jeszcze bardziej ją poirytował.- Chyba, że wolisz by ten "pchlarz" ugryzł cię w twój napompowany tyłek.
Demon rozumiejąc ukrytą komendę zawarczał groźnie, obnażając białe kły w jej stronę. I niech mi ktoś powie, że to głupi pies.
Cofnęła się o krok. Głupia sucz.
-Spokojnie.- Alex starała się mnie uspokoić, a demon zaczął szczekać.- Yuki powiedz demonowi żeby się uspokoił !
Prychnęłam lekceważąco, odwracając wzrok.
-Niech najpierw przeprosi mnie i demona.
Z początku zgrywała odważną, lecz gdy demonowi zaczęła cieknąć ślina z pyska drgnęła i schowała się za Andy'm.
-Dobra przepraszam !- Pisnęła, a ja przestałam się wyrywać.
-Demon, spokojnie ona nie jest warta naszych nerwów.- Oczywiście posłuchał się mnie i na powrót siedział spokojnie przy mojej nodze.
Poprawiłam swoją czarną koszulkę z logiem Escape the Fate, i przeczesałam dłonią włosy.
Reszta zespołu i ich dziewczyny również mi się przedstawiły. A więc ta kukła to Juliet tak ? Ma u mnie przejebane tyle powiem. U demona z resztą też.
Ashley zaniósł moje walizki do pokoju, który od dziś miał się stać moją "oazą spokoju". Gdy otworzyłam drzwi....zobaczyłam mój stary pokój....no bez jaj. Wszystkie moje rzeczy, wydrapane podpisy na ścianach, nawet ubytek z ścianie tam gdzie zawsze bawił się demon gdy był szczeniakiem, tak samo krzywo powieszone plakaty. Wszystko kurwa identycznie. Pies nieufnie wszedł w głąb pokoju wąchając każdy kąt. Poszłam w jego ślady....nie, nie wąchałam wszystkiego po prostu się rozejrzałam.
-I co o tym sądzisz ?- Ucieszona jak smile po trawie, klasnęła w dłonie.
-Przekopiowałaś mój pokój ?- Zajrzałam do szafy, wszystkie ciuchy na miejscu.
-Meble itp są twoje, ze starego pokoju. Tapeta, podpisy i ubytki były robione przez specjalistę żebyś czuła się jak w swoim pokoju.-Muszę zapalić żeby ściany tak samo przesiąkły dymem.
-Dzięki.- Rzuciłam skacząc na moje kochane łóżko.
To samo zrobił demon, wskoczył i położył się obok mnie.
-Jesteś może głodna ?- Gość znany jako CC stanął w progu.- Nie chcę cię obrazić ale jesteś strasznie chuda, jesz coś w ogóle ?
-Ta.- Mruknęłam mając na myśli, że czasem coś jem.
-Pizza jest. Zamówiłam twoją ulubioną.- Spojrzałam na Alex podejrzanie.- Tak dla demona też jest.
Uśmiechnęłam się do przyjaciela i oboje zbiegliśmy na dół.
Jedno pudełko postawiłam na ziemi, z dodatkowym mięsem dla demona. I jedna dla mnie z podwójnym serem. Gdy zaczęłam jeść miałam takie głupie wrażenie, że ktoś się na mnie gapi, i na pewno nie był to pies bo miał on swoje żarcie. Rozejrzałam się po kuchni. No tak, pani kukła.
-Na chuj się gapisz ?- Spytałam z żując kawałek pizzy.
-Możesz nie jeść jak świnia ?-Dopiero się skapnęłam, że mam brudną koszulkę. Trudno wypierze się.
-Juliet zejdź z niej.- Andy przytulił ją delikatnie na co ona na niego naskoczyła.
-Ty mnie uspokajasz ?!- Ja nie mogę pieprznięta jakaś.- Wprowadza się tu jakiś bachor.
-Mam 16 lat do cholery stara naładowana botoksem kukło !- Sprawdziłam czy demon zjadł swoją porcję i zostawiając prawie całą swoją pobiegliśmy na górę.
Trzasnęłam drzwiami z całej pety. Co za wkurwiająca mała szuja ! Warknęłam chwytając swoją komórkę. Wybrałam numer do czerwonego.
-Aloha tu smile.- Przynajmniej on ma dobry humor.
-Weź mnie stąd do kurwy nędzy.- Wyjęczałam, mając po niecałej godzinie serdecznie dość.
-Co jest ? Nie są fajni ?- Nagle jego ton głosu się zmienił.
-Niby są spoko, ale jedna szmata to mi tak podnosi ciśnienie, że zaraz coś rozwalę.- Cała chodziłam.
Podeszłam do torby, obitej ćwiekami i obwieszonej przypinkami. Pogmerałam w niej, aż znalazłam papierosy.
Trzymając telefon przy uchu otworzyłam okno i odpaliłam jednego z nich.
-Co zrobiła ?
-Mnie nazwała gówniarą a demona pchlarzem.- Usiadłam sobie wygodnie na parapecie.
-Pojebana jakaś ? Tak na wstępie ci dowaliła ?
-Tak, jako miłe powitanie.-Wypuściłam dym z płuc wyglądając za okno.
Ulala moja siostra drze mordę na kukłę, robi się ciekawie.
-Matt znasz adres nie ?- Spytałam dogaszając peta o parapet.
-Ta...A co ?
-Wbijaj. Posiedzimy tu, albo gdzieś wyjdziemy.
-Będę za góra 10 minut.- I się rozłączył.
Otworzyłam okno na oścież przysłuchując się kłótni.
-Możesz tak na nią nie najeżdżać ?!- Siostra już ledwie panowała nad sobą.
-Że co ?! To ona powinna sfolgować !- Alex zacisnęła dłonie w pięści.
Ty nie mówcie że będą się lały. Dawaj Alex wiem, że wygrasz ! Jakieś tam moje geny masz !
-Ej dziewczyny luzik.- Ash psując mi całą zabawę, odsunął je od siebie by nie doszło do rękoczynów.
Eeeeej noo.
-Juliet naprawdę mogłabyś jej trochę odpuścić.- Jej chłopak chwycił ją za ramiona.
-Wszyscy jesteście po jej stronie ?! Dobra jak chcecie !- Najwidoczniej zmierzała do bramki.
Na szczęście przyszedł mój wybawca pod pseudonimem Smile. No cóż jedni mają rycerzy na białych koniach, drudzy kumpli w czarnych trampkach.
Zbiegłam za dół gwiżdżąc po drodze, by obudzić demona. Wyskoczyłam na podwórko gdzie Alex starała się uspokoić, w czym nieudolnie pomagał jej Ash, a Andy najwidoczniej mając wyjebane gdzie polazła jego dziewczyna spojrzał na mnie.
-A ty gdzie ? Już.- Spojrzał na zegarek.- 23.
-I co z tego ? Uznajcie to jako jeden z warunków. Wychodzę i przychodzę kiedy chcę.
Nie czekając na ich reakcję podbiegłam do Matt'a i razem z demonem poszliśmy się szlajać.
Opowiadałam mu o moich pierwszych wrażeniach co do domowników, jak wygląda mój pokój....jak stary pokój. Jak bardzo wnerwia mnie ta durna Juliet...zajęło mi to ze dwie godziny a znam ją od niecałej godziny.
On jak zwykle najpierw mnie wysłuchał, potem sam się wkurwił na to co ja się wkurwiłam, potem nas uspokajał, a na końcu tradycyjnie mnie rozśmieszył.
-To ta, którą minąłem w bramce ? Ja się jej nie dziwię jakbym miał taki ryj to też bym chodził podkurwiony.
Wybuchnęliśmy ponowną salwą śmiechu, lecz przestaliśmy gdy dotarło do nas coś ważnego...
-Matt... Znasz tę okolicę ?- Rozejrzałam się nie widząc nic znajomego.
-Em...nie...-Poszedł w moje ślady.
Ni z gruchy ni z pietruchy demon zaczął warczeć na jeden z zaułków.
-Ty patrzcie chłopaki pedał w czerwonych włosach i emo laska.
-A co ? Szukacie trójkąta ?-Odpowiedziałam widząc kilkoro tępych dresiarzy, napakowanych sterydami.
-Jaka cwana.- Podeszli niebezpiecznie blisko.- A może zabawimy się inaczej.
Kilku otoczyło Matt'a, on jednak stał spokojnie mierząc ich wzrokiem.
Strzeliłam kośćmi pięści, by je rozluźnić i ze stoickim spokojem spojrzałam na grupkę przede mną.
-Ooooo chcesz nas pobić mała ?
-"Mała" ?- Przesadzili.
Wysiadłam z auta zabierając swoją torbę z miejsca obok. Stałam właśnie na podjeździe mojego nowego miejsca zamieszkania... Niby ok spory ogród, sam budynek też do ciasnych nie należał. Tylku kuźwa ten kolor jakiś taki dziwny, jak on się nazywał....łososiowy ? Chyba, że źle widzę po ciemno już
-I jak ci się podoba ?- Alex zaszła mnie od tyłu, i położyła mi łapy na ramionach.
-Budynek jak budynek.- Stwierdziłam rozglądając się po ogrodzie.
Mój kochany pies siedział wiernie przy mojej nodze, i czekał razem ze mną na resztę ferajny siostry.
Długo czekać nie musieliśmy. Z budynku wyszło kliku chłopaków, i parę dziewczyn. Patrzcie jakie mają banany na mordach. No poczekajcie z dwie godzina a przekonacie się, że wasze życia właśnie zamieniły się w koszmar.
-Hej młoda.- Jeden z nich podał mi rękę.- Jestem Andy.- Ten sztuczny uśmieszek sobie wiesz gdzie wsadź.
Andy, Andy....To chyba wokalista jest...
-Jeszcze jeden taki tekst a zarobisz w zęby, stary.- Warknęłam. Nienawidzę tego durnego słowa.
Zawiesił się widząc, że nie jestem do nich pokojowo nastawiona. Słusznie, cofnij się. Przestrzeń osobista kurwa.
-Nie lubi jak mówi się do niej młoda.- Ostrzegła go Alex na ucho.
Jedna z nich tylko nie udawała, że cieszy ją moja obecność. Była wręcz naburmuszona.
-Co to za pchlarz ?- Właśnie ta durna baba spojrzała na demona.
Zagotowało się we mnie.
-Nie obrażaj mojego psa, bo on w przeciwieństwie do ciebie zasługuję na imię sztuczna kukło.- Już miałam jej przywalić, ale siostra mnie przytrzymała.
Kurwa puść mnie ona powinna dostać w ryj za nazwanie go pchlarzem !
-Ty gówniaro.- Warknęła kukła. Oooo coś czuję, że z nią będzie beka.
-Skoro ja jestem gówniara to ty od dziś będziesz kukła.- Mój wredny uśmiech jeszcze bardziej ją poirytował.- Chyba, że wolisz by ten "pchlarz" ugryzł cię w twój napompowany tyłek.
Demon rozumiejąc ukrytą komendę zawarczał groźnie, obnażając białe kły w jej stronę. I niech mi ktoś powie, że to głupi pies.
Cofnęła się o krok. Głupia sucz.
-Spokojnie.- Alex starała się mnie uspokoić, a demon zaczął szczekać.- Yuki powiedz demonowi żeby się uspokoił !
Prychnęłam lekceważąco, odwracając wzrok.
-Niech najpierw przeprosi mnie i demona.
Z początku zgrywała odważną, lecz gdy demonowi zaczęła cieknąć ślina z pyska drgnęła i schowała się za Andy'm.
-Dobra przepraszam !- Pisnęła, a ja przestałam się wyrywać.
-Demon, spokojnie ona nie jest warta naszych nerwów.- Oczywiście posłuchał się mnie i na powrót siedział spokojnie przy mojej nodze.
Poprawiłam swoją czarną koszulkę z logiem Escape the Fate, i przeczesałam dłonią włosy.
Reszta zespołu i ich dziewczyny również mi się przedstawiły. A więc ta kukła to Juliet tak ? Ma u mnie przejebane tyle powiem. U demona z resztą też.
Ashley zaniósł moje walizki do pokoju, który od dziś miał się stać moją "oazą spokoju". Gdy otworzyłam drzwi....zobaczyłam mój stary pokój....no bez jaj. Wszystkie moje rzeczy, wydrapane podpisy na ścianach, nawet ubytek z ścianie tam gdzie zawsze bawił się demon gdy był szczeniakiem, tak samo krzywo powieszone plakaty. Wszystko kurwa identycznie. Pies nieufnie wszedł w głąb pokoju wąchając każdy kąt. Poszłam w jego ślady....nie, nie wąchałam wszystkiego po prostu się rozejrzałam.
-I co o tym sądzisz ?- Ucieszona jak smile po trawie, klasnęła w dłonie.
-Przekopiowałaś mój pokój ?- Zajrzałam do szafy, wszystkie ciuchy na miejscu.
-Meble itp są twoje, ze starego pokoju. Tapeta, podpisy i ubytki były robione przez specjalistę żebyś czuła się jak w swoim pokoju.-Muszę zapalić żeby ściany tak samo przesiąkły dymem.
-Dzięki.- Rzuciłam skacząc na moje kochane łóżko.
To samo zrobił demon, wskoczył i położył się obok mnie.
-Jesteś może głodna ?- Gość znany jako CC stanął w progu.- Nie chcę cię obrazić ale jesteś strasznie chuda, jesz coś w ogóle ?
-Ta.- Mruknęłam mając na myśli, że czasem coś jem.
-Pizza jest. Zamówiłam twoją ulubioną.- Spojrzałam na Alex podejrzanie.- Tak dla demona też jest.
Uśmiechnęłam się do przyjaciela i oboje zbiegliśmy na dół.
Jedno pudełko postawiłam na ziemi, z dodatkowym mięsem dla demona. I jedna dla mnie z podwójnym serem. Gdy zaczęłam jeść miałam takie głupie wrażenie, że ktoś się na mnie gapi, i na pewno nie był to pies bo miał on swoje żarcie. Rozejrzałam się po kuchni. No tak, pani kukła.
-Na chuj się gapisz ?- Spytałam z żując kawałek pizzy.
-Możesz nie jeść jak świnia ?-Dopiero się skapnęłam, że mam brudną koszulkę. Trudno wypierze się.
-Juliet zejdź z niej.- Andy przytulił ją delikatnie na co ona na niego naskoczyła.
-Ty mnie uspokajasz ?!- Ja nie mogę pieprznięta jakaś.- Wprowadza się tu jakiś bachor.
-Mam 16 lat do cholery stara naładowana botoksem kukło !- Sprawdziłam czy demon zjadł swoją porcję i zostawiając prawie całą swoją pobiegliśmy na górę.
Trzasnęłam drzwiami z całej pety. Co za wkurwiająca mała szuja ! Warknęłam chwytając swoją komórkę. Wybrałam numer do czerwonego.
-Aloha tu smile.- Przynajmniej on ma dobry humor.
-Weź mnie stąd do kurwy nędzy.- Wyjęczałam, mając po niecałej godzinie serdecznie dość.
-Co jest ? Nie są fajni ?- Nagle jego ton głosu się zmienił.
-Niby są spoko, ale jedna szmata to mi tak podnosi ciśnienie, że zaraz coś rozwalę.- Cała chodziłam.
Podeszłam do torby, obitej ćwiekami i obwieszonej przypinkami. Pogmerałam w niej, aż znalazłam papierosy.
Trzymając telefon przy uchu otworzyłam okno i odpaliłam jednego z nich.
-Co zrobiła ?
-Mnie nazwała gówniarą a demona pchlarzem.- Usiadłam sobie wygodnie na parapecie.
-Pojebana jakaś ? Tak na wstępie ci dowaliła ?
-Tak, jako miłe powitanie.-Wypuściłam dym z płuc wyglądając za okno.
Ulala moja siostra drze mordę na kukłę, robi się ciekawie.
-Matt znasz adres nie ?- Spytałam dogaszając peta o parapet.
-Ta...A co ?
-Wbijaj. Posiedzimy tu, albo gdzieś wyjdziemy.
-Będę za góra 10 minut.- I się rozłączył.
Otworzyłam okno na oścież przysłuchując się kłótni.
-Możesz tak na nią nie najeżdżać ?!- Siostra już ledwie panowała nad sobą.
-Że co ?! To ona powinna sfolgować !- Alex zacisnęła dłonie w pięści.
Ty nie mówcie że będą się lały. Dawaj Alex wiem, że wygrasz ! Jakieś tam moje geny masz !
-Ej dziewczyny luzik.- Ash psując mi całą zabawę, odsunął je od siebie by nie doszło do rękoczynów.
Eeeeej noo.
-Juliet naprawdę mogłabyś jej trochę odpuścić.- Jej chłopak chwycił ją za ramiona.
-Wszyscy jesteście po jej stronie ?! Dobra jak chcecie !- Najwidoczniej zmierzała do bramki.
Na szczęście przyszedł mój wybawca pod pseudonimem Smile. No cóż jedni mają rycerzy na białych koniach, drudzy kumpli w czarnych trampkach.
Zbiegłam za dół gwiżdżąc po drodze, by obudzić demona. Wyskoczyłam na podwórko gdzie Alex starała się uspokoić, w czym nieudolnie pomagał jej Ash, a Andy najwidoczniej mając wyjebane gdzie polazła jego dziewczyna spojrzał na mnie.
-A ty gdzie ? Już.- Spojrzał na zegarek.- 23.
-I co z tego ? Uznajcie to jako jeden z warunków. Wychodzę i przychodzę kiedy chcę.
Nie czekając na ich reakcję podbiegłam do Matt'a i razem z demonem poszliśmy się szlajać.
Opowiadałam mu o moich pierwszych wrażeniach co do domowników, jak wygląda mój pokój....jak stary pokój. Jak bardzo wnerwia mnie ta durna Juliet...zajęło mi to ze dwie godziny a znam ją od niecałej godziny.
On jak zwykle najpierw mnie wysłuchał, potem sam się wkurwił na to co ja się wkurwiłam, potem nas uspokajał, a na końcu tradycyjnie mnie rozśmieszył.
-To ta, którą minąłem w bramce ? Ja się jej nie dziwię jakbym miał taki ryj to też bym chodził podkurwiony.
Wybuchnęliśmy ponowną salwą śmiechu, lecz przestaliśmy gdy dotarło do nas coś ważnego...
-Matt... Znasz tę okolicę ?- Rozejrzałam się nie widząc nic znajomego.
-Em...nie...-Poszedł w moje ślady.
Ni z gruchy ni z pietruchy demon zaczął warczeć na jeden z zaułków.
-Ty patrzcie chłopaki pedał w czerwonych włosach i emo laska.
-A co ? Szukacie trójkąta ?-Odpowiedziałam widząc kilkoro tępych dresiarzy, napakowanych sterydami.
-Jaka cwana.- Podeszli niebezpiecznie blisko.- A może zabawimy się inaczej.
Kilku otoczyło Matt'a, on jednak stał spokojnie mierząc ich wzrokiem.
Strzeliłam kośćmi pięści, by je rozluźnić i ze stoickim spokojem spojrzałam na grupkę przede mną.
-Ooooo chcesz nas pobić mała ?
-"Mała" ?- Przesadzili.
czwartek, 17 kwietnia 2014
Czwarte kłamstwo: "Wszystko jest w porządku"
Rano do mojej krainy sennych koszmarów wdarło się paskudnie głośne ujadanie psa. Mimo chęci nie mogłam ich zignorować i otworzyłam oczy.
-Kto kurwa szczeka tak wcześnie ?- Mruknęłam przecierając zaspane oczy.
Leniwie zeszłam z parapetu wyjrzałam przez okno.
-Demon !- Krzyknęłam uradowana widząc mojego, kochanego psiego przyjaciela.
Zbiegłam w trybie ekspresowym na dół, i wyskoczyłam na podwórko mijając po drodze śpiącego Matt'a.
-No chodź tu kochanie.- Uklękłam patrząc jak do mnie biegnie.
Wskoczył na mnie a, że do lekkich psów nie należy przewrócił mnie na ziemię i zaczął lizać po twarzy.
-Gdzieś ty łaził tym razem łobuzie ?
Demon to mój przyjaciel odkąd uratowałam go ze schroniska, bo nikt kompletnie go nie chciał. Czemu ? Otóż z powodu jakiejś choroby oczu jego tęczówki są krwistoczerwone i każdy się go bał.
-Dobra Alice chciałaś psa to wybieraj jakiegoś.- Rzuciła moja mama bez jakiegokolwiek entuzjazmu.
Wokół było pełno szczeniąt i kociąt, słodkich uroczych aż tęcza sama z ust wypływa. Łaziłam tak wśród klatek co chwila przystając i głaszcząc zwierzaki, lecz żaden jakoś nie przyciągnął mojej uwagi, aż zobaczyłam jego. Mały samotny szczeniak leżał sam w sporej klatce tyłem do mnie.
Powoli podeszłam i uklękłam przy odgradzającej nas siatce.
-Dlaczego ten siedzi sam ?- Zwróciłam się do właściciela.
-Jego rodzeństwo dawno zostało już zaadoptowane. Poza tym jest dość agresywny, lepiej spójrz na inne psy.
Prychnęłam lekceważąco i zacmokałam, by zwrócić jego uwagę. Gdy się odwrócił ujrzałam, że ma czerwone oczy.
- A te oczy ?- Znów się odwróciłam.
-Ma takie od urodzenia. Nikt go przez nie nie chce więc prawdopodobnie spędzi tu całe życie.-Widać, że bardzo to pana przejęło.
Znów spojrzałam na psa. Jego czarne futro było postrzępione i brudne a oczy wpatrywały się we mnie groźnie. Ja jednak widziałam, że się boi.
-Nie bój się.- Szepnęłam wsadzając palce między kratki.
Warknął ostrzegawczo, lecz nie przejęłam się tym i dalej się w niego wpatrywałam.
W końcu jego wzrok wyraził zaskoczenie a warczenie ustało, podszedł do mnie. Pogłaskałam go po łebku uśmiechając się przy tym. Znalazłam.
-Zabieram go.- Zakomunikowałam i sama otworzyłam klatkę, by go wypuścić.
-Na pewno ?- Właściciel nie krył zaskoczenia.- Mogą z nim być problemy.
-Poza tym jest jakiś brzydki.- Dodała moja matka.
Zignorowałam ich i ówcześnie upewniając się czy mi pozwala wzięłam psa na ręce.
-To idiotyczne, wykluczać go tylko dlatego, że jest inny.- Mruknęłam drapiąc go za uchem.
Matka skrzywiła się nieznacznie.
-Dobra, to twój wybór.- I odeszła z właścicielem załatwić formalności."
Dawałam mu wolność. Mógł wychodzić i wracać kiedy tylko chciał.
-Kurrrrwa !- No tak zaakcentować "r" potrafi tylko ten kretyn.
-Czego mordę drzesz idioto ?!- Odkrzyknęłam wchodząc do domu.
No ten widok był po prostu komiczny. Matt całkowicie skacowany leżał na ziemi owinięty w koc. Na poliku miał odbite guziki od pilota do telewizora na, którym pewnie spał, na czole czerwony ślad po przywaleniu o glebę, a jako wisienkę na torcie mojego rozbawienia spadła na niego pusta butelka po piwie.
Ze śmiechu, aż poleciało mi kilka łez.
-Musisz się tak głośno ryć ?- Warknął zakładając koc na głowę.
Uniosłam prawą brew do góry i spojrzałam na zegarek.
-Te stary jest 15:00 wiesz o tym ?
-Koło chuja mi to lata.- No tak spodziewałam się tej odpowiedzi.
Machnęłam na niego ręką i pamiętając niestety, że za godzinę mam się spotkać z siostrą poszłam się ogarniać.
Gdy skończyłam, a raczej powstałam z martwych byłam spóźniona 15 minut. Nie spiesznie więc poklepałam psa po głowie, ubrałam stare rozlazłe trampki, zarzuciłam zieloną koszulę w kratę, i wyszłam z domu. O tak musiałam być wredna i trzasnąć drzwiami. Idąc przez park odpaliłam papierosa mając naprawdę gdzieś czy ktoś mnie zobaczy, w końcu komu nakapują ? Tyle dobrze, że fajnie przygrzewa słonko
Na miejsce dotarłam w 10 minut. Doznałam szoku. Przy stoliku nie siedziała tylko Alex, ale i jej kochaś. O nie, nie idę walcie się. Odwróciłam się z zamiarem odejścia, lecz kątem oka zauważyłam, że do mnie macha. No pięknie.
Podreptałam do wejścia, i cała spięta weszłam do kawiarni.
-Siema.- Mruknęłam siadając na przeciw nich.- Od razu mówię, że gdyby nie wczorajszy liść od Matt'a to w ogóle, by mnie tu nie było.
Widać, że zgasiłam obydwoje już na starcie.
-Hej młoda.- Wyciągnął dłoń w moją stronę.- Ashley, ale mów Ash.
Spojrzałam na rękę a później na niego. Widząc, że nie mam zamiaru jej uściskać zabrał dłoń.
-Nie boli głowa ?- Alex starała się jakoś rozluźnić atmosferę.- No wiesz wczoraj słyszałam i...- Nie wyszło.
Pomyślałam nad tym chwilę i postanowiłam zmienić taktykę. Zamieszkam z nią, ale trochę to przeciągnę, spać będę u Matt'a, szlugi podkradać tym frajerom. Teeee to nie jest taki zły patent, w końcu nie będzie mogła mnie wywalić więc będę mogła się zachowywać jak mi się żywnie podoba. Rozluźniłam się i spojrzałam na ich z deka zestresowane miny.
-Powinnaś zobaczyć jaką melinę zrobiliśmy z Matt'em u niego na chacie, z resztą jego też bo ma kaca jak chuj.- Prychnęłam cicho śmiechem.
Miałam ten piękny dar nazywany brakiem kaca. Mogłam chlać ile chciałam a na drugi dzień, zero kapcia, zero bólu głowy, żyć nie umierać !
-W twoim wieku...- Zaczęła starą gadkę.
-Leżałaś zapewne totalnie schlana na podłodze śpiewając nieudolnie "Jeszcze po kropelce" a na drugi dzień krzyczałaś "WOOODY !"
Jej chłopak zaczął się śmiać pod nosem, dzięki czemu zarobił z łokcia w żebra od Alex.
-No co ?- Wykrztusił nadal się śmiejąc.- Młoda ma talent.- Ktoś mnie w końcu docenił...
Westchnęła głęboko przecierając oczy, by zaraz spojrzeć na mnie.
-Yuki, chciałam cię jeszcze raz przeprosić za wszystko.- Przewróciłam oczami.- I chciałam cię również prosić żebyś poznała resztę zespołu i dziewczyny i...zamieszkała z nami...
-Zgoda.
Spojrzała na mnie jakbym jej powiedziała, że wygrała w totka.
-Serio ? Zamieszkasz z nami i...i...tak się cieszę !
I wyszła jej dziecięca natura, ponieważ mając wyjebane na innych ludzi wtuliła się we mnie krzycząc jak to ona się cieszy.
-Ale na moich warunkach.
I promyk nadziei zgasł.
-Zgodzę się na prawie wszystko.- Odpowiedziała nie puszczają mnie.
No to się zabawimy...
-Kto kurwa szczeka tak wcześnie ?- Mruknęłam przecierając zaspane oczy.
Leniwie zeszłam z parapetu wyjrzałam przez okno.
-Demon !- Krzyknęłam uradowana widząc mojego, kochanego psiego przyjaciela.
Zbiegłam w trybie ekspresowym na dół, i wyskoczyłam na podwórko mijając po drodze śpiącego Matt'a.
-No chodź tu kochanie.- Uklękłam patrząc jak do mnie biegnie.
Wskoczył na mnie a, że do lekkich psów nie należy przewrócił mnie na ziemię i zaczął lizać po twarzy.
-Gdzieś ty łaził tym razem łobuzie ?
Demon to mój przyjaciel odkąd uratowałam go ze schroniska, bo nikt kompletnie go nie chciał. Czemu ? Otóż z powodu jakiejś choroby oczu jego tęczówki są krwistoczerwone i każdy się go bał.
-Dobra Alice chciałaś psa to wybieraj jakiegoś.- Rzuciła moja mama bez jakiegokolwiek entuzjazmu.
Wokół było pełno szczeniąt i kociąt, słodkich uroczych aż tęcza sama z ust wypływa. Łaziłam tak wśród klatek co chwila przystając i głaszcząc zwierzaki, lecz żaden jakoś nie przyciągnął mojej uwagi, aż zobaczyłam jego. Mały samotny szczeniak leżał sam w sporej klatce tyłem do mnie.
Powoli podeszłam i uklękłam przy odgradzającej nas siatce.
-Dlaczego ten siedzi sam ?- Zwróciłam się do właściciela.
-Jego rodzeństwo dawno zostało już zaadoptowane. Poza tym jest dość agresywny, lepiej spójrz na inne psy.
Prychnęłam lekceważąco i zacmokałam, by zwrócić jego uwagę. Gdy się odwrócił ujrzałam, że ma czerwone oczy.
- A te oczy ?- Znów się odwróciłam.
-Ma takie od urodzenia. Nikt go przez nie nie chce więc prawdopodobnie spędzi tu całe życie.-Widać, że bardzo to pana przejęło.
Znów spojrzałam na psa. Jego czarne futro było postrzępione i brudne a oczy wpatrywały się we mnie groźnie. Ja jednak widziałam, że się boi.
-Nie bój się.- Szepnęłam wsadzając palce między kratki.
Warknął ostrzegawczo, lecz nie przejęłam się tym i dalej się w niego wpatrywałam.
W końcu jego wzrok wyraził zaskoczenie a warczenie ustało, podszedł do mnie. Pogłaskałam go po łebku uśmiechając się przy tym. Znalazłam.
-Zabieram go.- Zakomunikowałam i sama otworzyłam klatkę, by go wypuścić.
-Na pewno ?- Właściciel nie krył zaskoczenia.- Mogą z nim być problemy.
-Poza tym jest jakiś brzydki.- Dodała moja matka.
Zignorowałam ich i ówcześnie upewniając się czy mi pozwala wzięłam psa na ręce.
-To idiotyczne, wykluczać go tylko dlatego, że jest inny.- Mruknęłam drapiąc go za uchem.
Matka skrzywiła się nieznacznie.
-Dobra, to twój wybór.- I odeszła z właścicielem załatwić formalności."
Dawałam mu wolność. Mógł wychodzić i wracać kiedy tylko chciał.
-Kurrrrwa !- No tak zaakcentować "r" potrafi tylko ten kretyn.
-Czego mordę drzesz idioto ?!- Odkrzyknęłam wchodząc do domu.
No ten widok był po prostu komiczny. Matt całkowicie skacowany leżał na ziemi owinięty w koc. Na poliku miał odbite guziki od pilota do telewizora na, którym pewnie spał, na czole czerwony ślad po przywaleniu o glebę, a jako wisienkę na torcie mojego rozbawienia spadła na niego pusta butelka po piwie.
Ze śmiechu, aż poleciało mi kilka łez.
-Musisz się tak głośno ryć ?- Warknął zakładając koc na głowę.
Uniosłam prawą brew do góry i spojrzałam na zegarek.
-Te stary jest 15:00 wiesz o tym ?
-Koło chuja mi to lata.- No tak spodziewałam się tej odpowiedzi.
Machnęłam na niego ręką i pamiętając niestety, że za godzinę mam się spotkać z siostrą poszłam się ogarniać.
Gdy skończyłam, a raczej powstałam z martwych byłam spóźniona 15 minut. Nie spiesznie więc poklepałam psa po głowie, ubrałam stare rozlazłe trampki, zarzuciłam zieloną koszulę w kratę, i wyszłam z domu. O tak musiałam być wredna i trzasnąć drzwiami. Idąc przez park odpaliłam papierosa mając naprawdę gdzieś czy ktoś mnie zobaczy, w końcu komu nakapują ? Tyle dobrze, że fajnie przygrzewa słonko
Na miejsce dotarłam w 10 minut. Doznałam szoku. Przy stoliku nie siedziała tylko Alex, ale i jej kochaś. O nie, nie idę walcie się. Odwróciłam się z zamiarem odejścia, lecz kątem oka zauważyłam, że do mnie macha. No pięknie.
Podreptałam do wejścia, i cała spięta weszłam do kawiarni.
-Siema.- Mruknęłam siadając na przeciw nich.- Od razu mówię, że gdyby nie wczorajszy liść od Matt'a to w ogóle, by mnie tu nie było.
Widać, że zgasiłam obydwoje już na starcie.
-Hej młoda.- Wyciągnął dłoń w moją stronę.- Ashley, ale mów Ash.
Spojrzałam na rękę a później na niego. Widząc, że nie mam zamiaru jej uściskać zabrał dłoń.
-Nie boli głowa ?- Alex starała się jakoś rozluźnić atmosferę.- No wiesz wczoraj słyszałam i...- Nie wyszło.
Pomyślałam nad tym chwilę i postanowiłam zmienić taktykę. Zamieszkam z nią, ale trochę to przeciągnę, spać będę u Matt'a, szlugi podkradać tym frajerom. Teeee to nie jest taki zły patent, w końcu nie będzie mogła mnie wywalić więc będę mogła się zachowywać jak mi się żywnie podoba. Rozluźniłam się i spojrzałam na ich z deka zestresowane miny.
-Powinnaś zobaczyć jaką melinę zrobiliśmy z Matt'em u niego na chacie, z resztą jego też bo ma kaca jak chuj.- Prychnęłam cicho śmiechem.
Miałam ten piękny dar nazywany brakiem kaca. Mogłam chlać ile chciałam a na drugi dzień, zero kapcia, zero bólu głowy, żyć nie umierać !
-W twoim wieku...- Zaczęła starą gadkę.
-Leżałaś zapewne totalnie schlana na podłodze śpiewając nieudolnie "Jeszcze po kropelce" a na drugi dzień krzyczałaś "WOOODY !"
Jej chłopak zaczął się śmiać pod nosem, dzięki czemu zarobił z łokcia w żebra od Alex.
-No co ?- Wykrztusił nadal się śmiejąc.- Młoda ma talent.- Ktoś mnie w końcu docenił...
Westchnęła głęboko przecierając oczy, by zaraz spojrzeć na mnie.
-Yuki, chciałam cię jeszcze raz przeprosić za wszystko.- Przewróciłam oczami.- I chciałam cię również prosić żebyś poznała resztę zespołu i dziewczyny i...zamieszkała z nami...
-Zgoda.
Spojrzała na mnie jakbym jej powiedziała, że wygrała w totka.
-Serio ? Zamieszkasz z nami i...i...tak się cieszę !
I wyszła jej dziecięca natura, ponieważ mając wyjebane na innych ludzi wtuliła się we mnie krzycząc jak to ona się cieszy.
-Ale na moich warunkach.
I promyk nadziei zgasł.
-Zgodzę się na prawie wszystko.- Odpowiedziała nie puszczają mnie.
No to się zabawimy...
~~~~
Mam czytelnika \(^o^)/ i nowy zapał do pisania więc czekajta na nowy rozdział w, którym Yuki pozna BVB ^^.
~Abeyance
Subskrybuj:
Posty (Atom)