wtorek, 22 kwietnia 2014

Szóste kłamstwo: "Nic mi nie jest"

Otarłam strużki krwi lecące z mojego nosa i rozciętej wargi.
-Macie jeszcze jakiś kumpli ?- Spojrzałam z wrednym uśmiechem na wijących się z bólu goryli.
-Ty kurwo.- Jęknął jeden za co zarobił kopa w brzuch od czerwonego.
Scena walki była zbyt drastyczna więc jej nie opiszę. Ja nabyłam ranę na wardze i z deka rozwalony nos, a smile rozwalony nos i kostki. Za to tych 6 typów zwijało się bólu na ziemi.
Z uśmiechem przybiłam piętkę z czerwonym.
-I pamiętajcie. Nigdy nie skaczcie do obcych.- Splunęłam na kolesia, który śmiał mnie nazwać "Małą".
-Jeszcze was dorwiemy...
-Czekamy.- Prychnęliśmy wspólnie i zostawiliśmy ich na pastwę miejskich gwałcicieli.
Gwizdnęłam, by zwrócić uwagę demona.
-Demon zostaw go już, i tak się nie podniesie.- W końcu puścił jego poszarpaną bluzę i poszedł z nami.
Matt odprowadził mnie pod dom.
-Może jednak wejdziesz to ci to przemyje stary ?- Niezbyt mi się uśmiechało puszczać go w takim stanie do domu.
-Nie spoko dam radę. Dzięki za troskę.- Uśmiechnął się i przybił mi żółwika na pożegnanie.
-W końcu jesteśmy przyjaciółmi nie ?- Objęłam go na chwilę.
Uniósł jeszcze dłoń i zniknął za zakrętem. Spojrzałam na demona i wzruszyłam ramionami, na co on położył uszy.
Spojrzałam na swoją rękę. Pięknie cała w zaschniętej krwi. Nie mojej oczywiście, choć może i bo wycierałam nią wargę. Niezbyt entuzjastycznie skierowałam kroki do "domu".
Po cichu zamknęłam drzwi i przeszłam salon, schody i prosto do pokoju. Udało się co za fra...
-Jest po 1 w nocy.- I zapaliłam światło, i kogo widzę ? Alex...- C...coś ty zrobiła ?!- Jak oparzona wstała z łóżka i obejrzała moją twarz.- Ktoś cię pobił ?! Czemu jesteś taka poobijana ?!
-Ba dziewczyno gdybyś widziała tamtych frajerów !- Uśmiechnęłam się zadowolona z siebie.
-Czekaj...to ty ich pobiłaś ?!
-Przysapali się to dostali po mordach.- Wzruszyłam ramionami i rzuciłam torbę na łóżko.
Alex złapała mnie za rękę i sprowadziła na dół do kuchni.
Posadziła mnie na krześle a sama podeszła do szafek, by wyciągnąć apteczkę.
-Nie trzeba Jezu.- Przewróciłam oczyma widząc jak wyciąga waciki, wodę utlenioną, i takie dziwne coś by rana się łatwiej goiła.
Nie odpowiedziała mi. Namoczyła wacik i delikatnie zaczęła mi zmywać krew z brody i nosa.
Wycierała tą krew i wycierała i końca nie widać...
-Jedziemy do szpitala.- Powiedziała gorączkowo, gdy wyrzuciła już piąty nasączony krwią z mojej wargi wacik.
-Poooo coooo ?- Jęknęłam gdy ona już była gotowa do wyjścia i popędziła na górę zapewne po kierowcę.
Spojrzałam w dół. Fuck mam całą koszulkę we krwi... Zgarnęłam wacik i przyłożyłam go do wargi.
Skurwysyn przywalił mi z sygnetu.
Usłyszałam kroki na schodach i chwilę potem zobaczyłam zaspanego chłopaka Alex i ją samą.
-Wstawaj.- Chwyciła mnie za rękę i zaprowadziła do auta.
Po jakichś 2 minutach jazdy Alex wybuchła.
-NIE MOŻESZ JECHAĆ SZYBCIEJ ?!
-Przecież się nie wykrwawię.- Mruknęłam nim Ash powiedział cokolwiek.
Jak za złość moim słowom, z wacika, którym tamowałam krwotok zaczęło cieknąć mi po ręce.
Ja trzymałam się normalnie, choć lekko zajebało mi się w głowie, za to moja siostra była blada jak ściana i wyglądała jakby miała zaraz zemdleć.
W końcu dojechaliśmy do szpitala. Wysiadłam na spokojnie, ale Alex musiałam się opierać o swojego.
Przewróciłam oczami i sama weszłam do budynku.
-Dobry wieczór.- Machnęłam pielęgniarce.- Mam rozciętą wargę i mi krew ciągle leci.
Gdy kobieta odwróciła się w moją stronę, aż pisnęła. Krew spływała mi po ręce aż po łokcie.
-I troszkę mi słabo.
Nie czekając na nic chwyciła mnie ostrożnie pod ramie i zaprowadziła do gabinetu.
-Panie doktorze krwotok. Rana nie zasklepia się, i ubywa z niej dużo krwi.- Wyrecytowała ostrożnie sadzając mnie na fotelu.
Szybko oczyszczono mi ranę i zszyto, przy okazji opatrzyli mi też nos i jakieś drobne ranki. W czasie szycia lekarz pytał gdzie się tak załatwiłam, czy boli, i gadał, że nie warto się wdawać w bójki. Pfff panie to nie moja pierwsza bójka i nie pierwsze szycie.
Gdy było już po wszystkim miałam dwa szwy na wardze i jakiś dziwny plaser w nosie. Nie wnikam.
-Yuki ?!- Jak burza wparowała zdyszana Alex.
-Ma pan coś dla niej na uspokojenie ?- Spytałam patrząc na lekarza, a wskazując na nią.
-Nic ci już nie jest ?!- Podbiegła i dokładnie obejrzała wargę, i nos.
-Pani siostra, miała rozerwaną całą czerwień wargową, dlatego krwotok nie chciał ustać. Musiałem zszyć ranę inaczej zemdlałaby z niedokrwienia.- Spojrzał na mnie kręcąc głową.- Miałaś szczęście, że nie uderzył w ten twój kawał metalu.- Tu wskazał na mojego kolczyka.- W tedy dopiero nie byłoby ciekawie.
Wzruszyłam ramionami i oblizałam wargę.
-Mogę już ją zabrać ?
-Tak, oczywiście ale...- Podał jej tabletki i plastikowy kubek z wodą.- Dobrze pani zrobią.- Alex zażyła tabletki z niezbyt zadowoloną miną. Nie cierpiała lekarstw.- Musze przyznać, że nie przesadzałaś.- Spojrzał na mnie z uśmiechem.- Twoja siostra przeżywa gorzej od ciebie. Ty się nawet nie skrzywiłaś przy szyciu.- Nie pierwsze nie ostatnie.
Dał jeszcze tabletki przeciwbólowe dla mnie, i jakąś maść.

Gdy dotarliśmy do domu byłam wykończona, i myślałam tylko o łóżku i wtulonym we mnie psie.
Demon podleciał do mnie gdy tylko przekroczyłam próg domu, skakał, machał ogonem i cały czas chciał bym zwracała na niego uwagę.
Poszłam na górę, lecz nim weszłam do pokoju odwróciłam się do Ash'a i Alex.
-Dzięki.- Rzuciłam i zamknęłam się w swoich czterech ścianach.
Zegarek pokazywał wpół do 3. Pierdole jutro chyba nie wstanę. Ściągnęłam poplamione ciuchy i naciągnęłam na siebie jakieś spodenki, i koszulkę na krótkim rękawkiem, z napisem "Won do piekła kurwo wściekła". Spinać włosów już mi się nie chciało.
Walnęłam się na łóżko i od razu zasnęłam.
Rano obudził mnie irytujący, pulsujący ból w wardze. Nie żeby był jakiś nie do wytrzymania, ale wkurwiał.
Przypomniałam sobie o tabletkach, i maści.
Uważając, by nie obudzić śpiącego obok mnie psa wstałam i zbiegłam na dół. Ja się chyba zastrzelę, na dole była już cała ferajn, prócz mojej siostry. Spojrzałam w lustro. Warga o dziwo prawie mi nie spuchła, ale była mocno zaczerwieniona wokół szwów. Mogłam jednak spiąć te włosy, bo teraz moja czerwona grzywka była bo bokach, z tyłu i w górze. Machnęłam na to ręką. Wyjebane.
Weszłam do kuchni, starając się zakryć włosami twarz. Sięgnęłam do szafki skąd wczoraj Alex wyciągała apteczkę
-Jak tam warga ?- Ash popijając kawę spojrzał na mnie. Ty skurwielu.
-A co się stało ?- Jake spojrzał na zbyt ciekawskiego basistę, z resztą jak wszyscy.
-Pobiła się wczoraj.
-Od razu wydrukujcie to w gazetach !- Krzyknęłam spoglądając na nich.
Wyciągnęłam apteczkę a z niej leki i maść. Połknęłam je szybko, i posmarowałam ranę.
-Musieli ci aż szyć ?!- Andy podniósł moją twarz za brodę patrząc na wargę.
-Nie pozwalaj sobie !- Walnęłam go w te parszywą łapę.
-Opanuj się mała wariatko !-Kukła kontratakuję.
Obróciłam się w jej stronę by dobrze widziała napis na koszulce i uśmiechnęłam się wrednie gdy, aż otworzyła usta oburzona.
Minęłam ją w przejściu i pobiegłam do pokoju. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się, a mianowicie ubrałam spodnie, jakąś czarną bokserkę, ogarnęłam włosy, i pomalowałam oczy.
Ból powoli zanikał dzięki czemu trochę się uspokoiłam.
Spojrzałam na demona, który od dłuższego czasu mi się przyglądał.
-Idziemy ?- Odpowiedział głośnym szczeknięciem.

Spacerowaliśmy po parku. Pogoda była w porządku więc mogłam chodzić na krótki rękawek.
Przemierzaliśmy powoli  wydreptane ścieżki, ja oczywiście z papierosem w ręku, a demon bez smyczy. Nigdy nie trzymam go na smyczy, bo to bez sensu, i tak się mnie słucha więc nie ucieknie, a bez mojej komendy nikogo nie ugryzie.
W końcu usiadłam w cieniu jakiegoś drzewa i oparłam się wygodnie o pień. Pies położył się przy mnie.
Jego głowa wylądowała na moich kolanach, reszta rozłożyła się na trawie.
Podrapałam go za uchem.
Peta zgasiłam i wyrzuciłam do stojącego niedaleko kosza.
I jak na zawołanie psiarnia na obchodzie kurwa. Przechodzili kij wie po co w pobliżu, więc czemu by do mnie nie podejść.
-Wyrzuciłam do kosza.- Powiedziałam na wstępie.
-A co pani wyrzuciła ?- Boże ten facet ocieka potem. Słyszałeś ty kiedy o antyperspirancie ?
-Papierek.- Odpowiedziałam dziecięcym głosem.
-A nam się wydaję, że jednak papierosa.- I się zaczyna.
-To źle się wam wydaję.- Wstałam i otrzepałam spodnie.
-Mandat.
-No chyba se w chuja lecisz.- Mój kurwa niepohamowany język.
-Nie, mandat za palenie w miejscy publicznym.-Wyciągnął jakieś papierki.
Prychnęłam śmiechem.
-Wesoło ci ?- Myślisz, że jak to powiesz to ja się przestraszę ? Gościu chyba jesteś tu nowy, bo stali bywalcy wiedzą, że na mnie to nie działa.
-Bardzo, a twoja czerwona morda mnie rozpierdala już do końca.- Serio był czerwony, ale nie wiedziałam czy ze złości, czy dlatego, że tak gorąco.
-Mam ci dołożyć jeszcze za obrazę policjanta na służbie ?
-Nie.- Nie, nie ja to powiedziałam, ale głos znałam..
Gdy się odwróciłam zobaczyłam Andy'ego, który ze spokojem odebrał mandat od psiarza.
-Zapłacić można na Komendzie.- Poinformował jeszcze mundurowy i odszedł.
Nie, nie byłabym sobą gdybym nie szczeknęła za nimi.
-500 mandatu za palenie w miejsc publicznym.- Powiedział wokalista patrząc na mnie.
-No co ? Gdybyś się nie wtrącił nie byłoby sprawy.- Rzuciłam całkowicie nie przejęta.
-Palenie w miejscu publicznym.- Podkreślił jakby karcąc mnie spojrzeniem.
-Moje płuca, moja sprawa nie ?
-Oddawaj fajki.- Wyciągnął łapę po MOJĄ własność.
-No chyba cię pogięło.

2 komentarze: